Nadchodzi susza - Monika Wiśniewska
W czasie nieurodzaju można liczyć tylko na cuda
Rok 2031. Polska pogrąża się w kryzysie, a susza i głód odbierają ludziom nie tylko nadzieję, ale także wiarę. Władze starają się chronić obywateli, kryjąc przed nimi prawdę, ale Henryk Dębski, dziennikarz z niewielkiej wsi, widzi, że sytuacja wymyka się spod kontroli.
Parę lat później, kiedy w noc dożynek zostaje wezwany do zbadania krateru, który pojawił się na polu bogobojnej rodziny Kłosowskich, upewnia się w przekonaniu, że nic nie wróci już do normalności.
Wraz z meteorytem do wsi przybywa dziewczyna – istota, która według świadków „spadła z nieba”. Jej obecność wywołuje poruszenie i lęk, a cuda, które jej towarzyszą, całkowicie zachwieją wiarą Henryka.
Czy siła, która przybyła z nieba, okaże się darem… czy ostrzeżeniem dla ludzi?
Nowa powieść osadzona w niedalekiej przyszłości, w Polsce
zmagającej się z katastrofalnymi skutkami kryzysu klimatycznego i społecznego,
to lektura, która na długo zapada w pamięć. Autor przenosi nas do roku 2031,
gdzie głód, susza i coraz bardziej chaotyczna rzeczywistość odzierają ludzi z
resztek nadziei. Choć tematyka może wydawać się przytłaczająca, książka
hipnotyzuje klimatem i głębią – nie tylko fabularną, ale również emocjonalną.
Głównym bohaterem tej historii jest Henryk Dębski –
dziennikarz, który porzucił wielkomiejski zgiełk na rzecz spokojniejszego życia
na wsi. Choć wydawałoby się, że jest to próba ucieczki od chaosu, szybko
okazuje się, że właśnie tam, na prowincji, dochodzi do wydarzeń, które
wywracają świat do góry nogami. Henryk z bliska obserwuje powolny rozpad
systemu i traci wiarę zarówno w ludzi, jak i w to, co jeszcze może przynieść
przyszłość.
Punktem zwrotnym powieści jest pojawienie się tajemniczego
krateru i istoty, która – jak mówią świadkowie – „spadła z nieba”. Ten motyw,
pozornie fantastyczny, zostaje przedstawiony z taką powagą i realizmem, że
trudno pozostać wobec niego obojętnym. Autor umiejętnie balansuje między
realizmem a metafizyką, dając czytelnikowi do zrozumienia, że granice między
tym, co możliwe a niemożliwe, bywają bardzo płynne.
To nie tylko historia o upadku, ale przede wszystkim o
poszukiwaniu – prawdy, sensu, wiary. Wątek cudów, które zaczynają się dziać po
przybyciu tajemniczej dziewczyny, nie jest tanią sensacją, lecz katalizatorem
przemiany – nie tylko u głównego bohatera, ale też w całej społeczności.
Książka zmusza do zastanowienia się, czym właściwie są cuda i jaką cenę
jesteśmy gotowi zapłacić za nadzieję.
Narracja prowadzona jest z niezwykłą precyzją – dialogi
brzmią naturalnie, opisy są plastyczne, a tempo opowieści, choć miejscami
powolne, buduje napięcie i sprawia, że każda scena ma znaczenie. Wiejska
sceneria zyskuje niemal mistyczny charakter, co kontrastuje z brutalną
rzeczywistością kryzysu i społecznego rozkładu.
Mimo że książka dotyka tematów trudnych i momentami bardzo
ponurych, niesie ze sobą również iskierkę światła. Nie daje prostych
odpowiedzi, ale otwiera przestrzeń do refleksji. To powieść, która zostaje z
czytelnikiem jeszcze długo po odłożeniu jej na półkę.
Polecam tę książkę każdemu, kto ceni literaturę łączącą
głęboki przekaz z dobrze skonstruowaną fabułą. To nie tylko historia o
katastrofie, ale również – a może przede wszystkim – o tym, co dzieje się z
ludzką wiarą, gdy świat wali się w gruzy.
Recenzja napisana przez: Gosia Celińska
Moja ocena: 6/10
Wydawnictwo: Novae
Res
literatura
obyczajowa, romans
Data wydania: 2025-02-03
Liczba stron: 358
ISBN: 9788383736624
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz