Choć patrząc na Władcę pierścieni czy Silmarillion (wydany dzięki niezastąpionemu Christopherowi Tolkienowi czyli najmłodszemu synowi Mistrza, ale jednak stworzony od podstaw przez jego ojca) trudno uwierzyć, że J.R.R. Tolkien tworzył książki skierowane do młodszego czytelnika, to jeśli ktoś czytał Hobbita, czyli tam i z powrotem to wiedział, że autor takie umiejętności z pewnością ma. W ostatnim czasie Zysk i S-ka wydali ponadczasowe Listy Świętego Mikołaja czyli zbiór korespondencji profesora Tolkiena do jego dzieci oraz niesamowitego Łazikantego, w którym bez trudu można dostrzec wiele nawiązań do pozostałej twórczości autora i obie te książki dowodzą, że najprawdopodobniej to właśnie literatura dla młodszego odbiorcy była przestrzenią, która pozwalała J.R.R. Tolkienowi popuścić wodze fantazji. Nic więc dziwnego, że przyszedł czas na wydanie Pana Błyska!
Spośród wszystkich dzieł profesora Tolkiena, Pan Błysk jest skierowany do czytelników najmłodszych. Jest to historia pełna bajkowej abstrakcji, w której główną rolę odgrywa tytułowy Pan Błysk. Jedna jego decyzja o zakupieniu auta sprowadza na niego masę spotkań i przedziwnych przygód, a warto podkreślić, że nie wszystkie z nich są przyjemne. Jednak pan Błysk się nie poddaje, a nawet odważnie i odpowiedzialnie ponosi konsekwencje zdarzeń. W bajce jest trochę szaleństwa, niczym z Alicji w Krainie Czarów, co dziwić nie może, wszak J.R.R. Tolkien i Lewis Carroll byli przyjaciółmi. ;)
Pan Błysk to interesująca książka - chociaż została w całości napisana, a nawet zilustrowana przez J.R.R. Tolkiena, to wydana została dopiero dziewięć lat po śmierci swojego twórcy czyli w 1982. Co więcej, wysłana do wydawcy została już w 1936, ale ówcześnie zabrakło możliwości jej wydania wraz ze stworzonymi przez autora ilustracjami. Pan Błysk sporo czasu czekał na dzień, w którym ujrzałby światło dzienne, ale finalnie trafia w nasze ręce przepięknie wydany. Po wstępie otrzymujemy szaloną historię Pana Błyska, która dzięki znajdującym się bezpośrednio przy tekście ilustracjach zdecydowanie zyskuje kolejny wymiar. Druga połowa książki to oryginalna wersja historii włącznie z jej rozkładem. To sprawia, że Pan Błysk jest jeszcze bardziej unikatowy niż można byłoby się tego spodziewać. Oczywiście wspaniałą pracę wykonała także Paulina Braiter, która jest specjalistką w tłumaczeniu Tolkienowskiego języka, co jest kolejnym dowodem na to, że wydawnictwo Zysk i S-ka bardzo poważnie podchodzi do wydania dzieł Mistrza, nawet jeżeli jest to bajka dla dzieci.
Muszę przyznać, że książka była fascynującą przygodą, która zaskakiwała na każdej kolejnej stronie. Piękne ilustracje skutecznie przeniosły mnie do bajkowego świata żyrokrólików i niedźwiedzi, które wystawiają rachunek za swoją pomoc, do świata Pana Błyska i jego bliższych i dalszych sąsiadów. Było magicznie, było absurdalnie, była to też książka dla dzieci, ale napisana w taki sposób, aby tego nie czuły. Jest w tym piękno. Jednak muszę przyznać, że nieco bardziej pokochałam książki Mistrza skierowane do starszych czytelników, takie jak wspomniany Łazikanty czy też Listy Świętego Mikołaja. Pan Błysk był abstrakcyjny na dziecięcym poziomie, który szczerze doceniam, ale jednak nie do końca jest to mój świat.
To nie zmienia faktu, że czytam literaturę sprzed prawie stu lat i nadal się uśmiecham. J.R.R. Tolkien miał dar i to widać w każdej książce, którą napisał, niezależnie od tego, do jakiego czytelnika byłaby ona skierowana. Nie da się tego nie zauważyć, a tym bardziej nie podziwiać. Nic dziwnego, że autor wciąż jest jednym z najwybitniejszych twórców fantastyki - to co nam podarował jest wyjątkowe w każdym calu i nie ma znaczenia czy Pan Błysk wjeżdża w taczkę pełną główek kapusty, czy Łazikanty ląduje na księżycu, czy Hobbit podąża do Góry Przeznaczenia. Przygoda jest przygodą, a my otrzymaliśmy tę wspaniałą możliwość, aby móc się w nią wybrać razem z bohaterem.
Tytuł: Pan Błysk
Tytuł oryginału: Mr. Bliss
Autor: J.R.R. Tolkien
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Data wydania: 2024-11-19
Wydawca: Zysk i S-ka
Liczba stron: 192
ISBN: 978-83-8335-405-7
Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka
Zrecenzowała: Marta z bloga W sercu książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz