Pamięć Światłości




Gdy kończymy serię książek, która nie trzymała poziomu, czujemy ulgę. Gdy kończymy cykl, który nas wciągnął, czujemy pewnego rodzaju smutek i żal. Ja jestem dzisiaj gdzieś pomiędzy i jest to stanowczo pozytywne uczucie. Przeczytałam tysiące stron żeby móc Wam powiedzieć - było fajnie. To proste słowo znakomicie oddaje moje uczucia. Przy tak obszernym cyklu wiele rzeczy może nas zniechęcić po drodze. I owszem, były gorsze momenty, nie mniej jednak całość podsumowuje na czwórkę z plusem.

Widzimy w końcu, jak rozgrywa się Ostatnia Bitwa - Cień uderza na stolicę Andoru, trolloki zdobywają Caemlyn. Perrin Aybara toczy pojedynek z Zabójcą, Mat Cauthon szuka swojej żony. Rand udaje się do Shayol Ghul na spotkanie z Czarnym. W końcu mamy się dowiedzieć czy zwycięży Światłość i czy Smok Odrodzony wypełni swoje przeznaczenie.

Trzy uwagi odnośnie tomu XIV. Po pierwsze nadal był pewien problem z tłumaczeniem/korektą, gdyż niektóre zdania nie brzmiały dobrze po polsku, co często wybijało mnie z rytmu i sprawiało, że zamiast cieszyć się treścią – przejmuję się formą. Po drugie, byłam bardzo mile zaskoczona tym, jak dobrze czyta się ten tom, jak wartka jest akcja i jak, mimo pewnego zmęczenia materiału, jeszcze ciekawie czyta mi się tę książkę. Po trzecie, to dobre flow zatrzymało się w momencie rozpoczęcia rozdziału „Ostatnia Bitwa”, który to został kompletnie przegadany. A że ma aż 200 stron, to człowiek się nieco męczy i w takim stanie dociera do końca.

Odnosząc się do całego cyklu również mam kilka uwag. Autor w dość wyważony sposób potraktował losy głównych bohaterów. Nie było tak cukierkowo, żeby wszyscy byli cali i zdrowi, ale nie była to również powtórka z „Gry o tron” gdzie wszyscy umierają. Plusem jest fakt, że nie wszystkie postaci są dokładną kopią z innych powieści fantastycznych. Owszem, trolloki to tak naprawdę podrasowane trolle, ale pozostali sprzymierzeńcy ciemności są dość oryginalni. Jako minus widzę brak pewnej spójności jeżeli chodzi o siły w rozegranych bitwach - z jednej strony Aes Sedai mają ogromną moc, z drugiej nadal najlepiej radzą sobie ludzie w walce wręcz.

Pewnie, że nie wszystko mi się podobało – nie ma takiej możliwości, żeby przeczytać czternaście obszernych książek i wyrażać jedynie swój zachwyt. Jednak jestem bardzo zadowolona, że zaczęłam czytać Koło czasu, a jeszcze bardziej dlatego, że je skończyłam mając nadal pozytywne odczucia. Na tle innych wielotomowych serii ta wypada bardzo dobrze. Autor miał solidny pomysł i dobrze zrealizował swój plan. I nawet śmierć Roberta Jordana nie przerwała tej passy.

Jeżeli znacie jakiegoś młodego człowieka, który jest na bakier z czytaniem, ale może lubi np. gry z gatunku fantasy – podeślijcie mu Koło czasu. A może znacie kogoś, kto ma dość banalnych powieści i szuka ciekawszej historii? Również polecam Koło czasu. Tylko pamiętajcie – to nie jest przygoda na chwilę.


Tytuł: Pamięć Światłości
Tytuł oryginału: A Memory of Light
Autor: Robert Jordan, Brandon Sanderson
Tłumaczenie: Joanna Szczepańska, Jan Karłowski
Data wydania: 2024-12-03
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 1124
ISBN: 978-83-8335-422-4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz