Przyjechałaś, pojedziesz... jak zawsze - Urszula Słowik

Chłopak mieszka tutaj od zawsze. Pewnego lata dostrzega dziewczynę na ulicy i postanawia zrobić wszystko, by ją bliżej poznać. Ona jednak po każdych wakacjach wyjeżdża, a on nie ma odwagi, by o nią zawalczyć…

Wydawnictwo: Novae Res

Data wydania: 2024-09-06

Liczba stron: 252

ISBN: 9788383732350


Niektóre relacje pozostawiają ślad w duszy

Dolny Śląsk, Kraina Wygasłych Wulkanów. Dziewczyna co roku przyjeżdża w te strony na wakacje, przyciągana pięknem krajobrazu i wspomnieniami z dzieciństwa.

Chłopak mieszka tutaj od zawsze. Pewnego lata dostrzega dziewczynę na ulicy i postanawia zrobić wszystko, by ją bliżej poznać. Ona jednak po każdych wakacjach wyjeżdża, a on nie ma odwagi, by o nią zawalczyć…

Dziewczyna to już dorosła kobieta, która analizuje swoją przeszłość i zabiera Czytelników w pełną wzruszeń i uśmiechu podróż do jej rodzinnych stron na Dolnym Śląsku. Niekiedy z nostalgią, a czasem z pragmatyczną trzeźwością rozmyśla nad minioną młodością i uczuciem do mężczyzny, który kiedyś zajmował szczególne miejsce w jej sercu.

„Przyjechałaś, pojedziesz… jak zawsze” to poruszająca opowieść o poszukiwaniu szczęścia i trudnych życiowych wyborach.




"Przyjechałaś, pojedziesz… jak zawsze" to powieść, która zabiera nas w nostalgiczne krajobrazy Dolnego Śląska, w miejsce pełne sentymentalnych wspomnień i emocji. Bohaterką tej historii jest Ula, kobieta powracająca co lato do rodzinnego Świerzawy. Tam, wśród wygasłych wulkanów i malowniczych miasteczek, przeżywa swoje młodzieńcze miłości i rozterki, z czego jedną z najważniejszych jest jej relacja z Ryszardem – chłopakiem, którego poznaje podczas jednych z tych wakacji.

 

Książka próbuje uchwycić zarówno piękno pierwszych zauroczeń, jak i ciężar rozstań, a także trudne wybory, które napotykamy, gdy wkraczamy w dorosłość. Niestety, pomimo tego potencjalnie ciekawego tematu, styl pisania wydaje się trochę nie na miejscu – odczuwa się, jakby narratorka próbowała ożywić stereotypy i teksty, które mogą nieco nużyć współczesnego czytelnika. Emotikony, pojawiające się humorystyczne wtrącenia i „stare powiedzonka” wydają się nieco wymuszone i nie wnoszą wartości do fabuły, a wręcz miejscami odbierają jej autentyczność.

 

„Teraz dziewczyny i kobiety przeważnie chodzą w spodniach. Na pewno jest to wygodne, ale ile uroku same sobie przez to odbierają. Dziewczyna w sukience inaczej się bowiem porusza, ma dużo więcej gracji, czaru i powabu.”

 

Postać Uli może budzić kontrowersje: jej stosunek do Ryszarda wydaje się nieco powierzchowny, wręcz manipulacyjny, co sprawia, że trudno utożsamić się z jej uczuciami. Odnosimy wrażenie, że traktuje relację z chłopakiem jako wakacyjną przygodę, trochę lekceważąc jego zaangażowanie. Część czytelników może poczuć irytację, czytając o tym beztroskim podejściu bohaterki, które kłóci się z obrazem pełnej emocji i „wzruszeń” historii, jakiego moglibyśmy się spodziewać.

 

Książka, zamiast skłonić do głębszej refleksji nad minioną młodością i decyzjami, które kształtują nasze życie, wywołuje raczej uczucie zawodu. Zakończenie nie przynosi wyczekiwanej satysfakcji, pozostawiając wrażenie niepełności i niedosytu. To opowieść, która może przypaść do gustu miłośnikom lekkich, letnich wspomnień, jednakże nie oferuje głębi ani autentycznego przeżycia emocjonalnego, które pozwalałoby na dłużej zatrzymać się przy tej historii.

 

Moja ocena: 3/10

 

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz