Lee Child, Andrew Child - Sekret
Zmierzch cyklu?
TYTUŁ: Sekret
CYKL: Jack Reacher
GATUNEK: thriller/sensacja/kryminał
DATA WYDANIA: 27.03.2024r
LICZBA STRON: 352
WYDAWNICTWO: Albatros
ISBN: 9788383610917
OCENA: 🌟🌟🌟🌟🌟🌟★★★★ (6/10)
Jestem po przeczytaniu trzech z czterech pozycji napisanych przez Childa z bratem. Nie jest chyba tajemnicą, że stary dobry Lincoln jedynie sygnował te powieści swoim nazwiskiem, a cały piekielnie dobry cykl o blisko dwumetrowym żandarmie przechodzi swój bliski zmierzchowi okres przekazywania autorskiej pałeczki. Z twórczością Pana Lee Childa jest trochę tak, jak z graniem na konsoli z o wiele młodszym bratem. Jeżeli nie chcemy, żeby nam popsuł frajdę z rozgrywki, a z jakiegoś powodu musimy z nim grać, niech to robi najlepiej na odłączonym padzie. W szerokim gronie zwolenników opinii na temat spadku jakości cyklu o Reacherze w momencie przekazywania pałeczki Panu Andrew nie jestem bynajmniej sam. Ten odgrzewany kotlet, który zawsze, bo już od 24 tomów smakował wybornie, nagle się przejadł, ponieważ zaczął smakować inaczej. Po prostu kto inny zaczął go przyrządzać. W ten schemat wpisuje się czwarta napisana wspólnie (czy na pewno wspólnie?), a dwudziesta ósma ogólnie książka braci Child pt. „Sekret”. Jaki sekret ukryli przed nami autorzy i czy dane będzie nam je poznać? W sumie tak. I to już praktycznie na początku powieści.
Mamy rok
1992. Stany Zjednoczone. Dwie siostry w akcie bezmyślnej zemsty oraz sukcesywnych,
usilnych próbach dotarcia do prawdy o swoim ojcu mordują naukowców,
zamieszanych w tajny rządowy projekt realizowany w Indiach 23 lata temu. Zdegradowany
ze stopnia majora Jack Reacher aktywnie służy w armii. Ten Reacher, którego
znamy z większości powieści nie interesowałby się raczej sprawą, która
go nie dotyczy. Ten Reacher z „Sekretu” interesuje się, ponieważ zainteresował
się tym Departament Obrony Stanów Zjednoczonych. Ten sam Departament w związku
z powyższym tworzy grupę śledczą, której potencjalnym celem jest zdemaskowanie
oprawców oraz zapobieżenie śmierci kolejnych naukowców, a w której skład
wchodzi agentka FBI, agent CIA, przedstawiciel Departamentu Skarbu oraz
przedstawiciel armii… Reacher właśnie.
Powieść przeczytałem w kilka dni, a zazwyczaj takie „Czajldy” czytam w kilka godzin, do jednego dnia maksymalnie. Dlaczego? Chyba troszkę mi zabrakło Reachera w Reacherze i szybko traciłem zainteresowanie kontynuacją. „Sekret” to jedna z niewielu powieści, z cyklu, w której więcej i intensywniej czytamy o antagonistach niż o wielkim wojskowym wymierzającym im sprawiedliwość, zatem jako pisany przez Andrew Childa zupełnie nowy cykl, luźno związany z Jackiem, czytałoby się to lepiej niż jako pełnoprawna dwudziesta siódma kontynuacja jego przygód. Wielka szkoda, że nie dostaliśmy więcej Reachera w Reacherze, zwłaszcza, że panowie Childowie zdecydowali się już na osadzenie powieści w czasach jego służby w żandarmerii, a tego czasu akcji w całym cyklu jest niezwykle mało.
Na niezbyt
chlubną uwagę zasługuje prostoliniowość w myśl skreślania przez oprawczynie
kolejnych nazwisk z ich listy śmierci. Czy to nie nazbyt oczywiste, że tym,
który cokolwiek wie na temat tajnego indyjskiego Projektu 192 okaże się ten
ostatni do skreślenia?
Mimo, że
Sekret odwrotnie do „Umrzeć próbując”, „Elity zabójców”, „61 godzin” i
dwudziestu kilku pozostałych powieści, nie wywołał tego choćby chwilowego
stanu, w którym robi się zimno, oddech zostaje wstrzymany, bądź wręcz
przeciwnie – przyspiesza, a wzrok wodzi po kolejnych linijkach tekstu z
zatrważającą prędkością, to jestem w stanie wydobyć z niego pewne plusy.
Historia całkiem dobrze przemyślana i jak na cykl o Reacherze to w sumie i
pasująca. Zakończenie raczej nieprzewidywalne i jak to bywało w wielu
poprzedniczkach – z dnem ukrytym pod innym dnem przeplatają się ostatecznie
zwroty akcji. Da się nawet z tej pozycji cieszyć, ale to, w jaką stronę zmierza
ulubiony przez wszystkich „Childfanów” prawie dwumetrowy, bezdomny, emerytowany
czy wciąż aktywny wojskowy nie napawa optymizmem. Panie Andrew, proszę, stwórz
Pan swój cykl. Reachera zostaw proszę w spokoju.
PoważnieNiepoważny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz