Cassandra Clare - Miasto Kości
Nigdy
nie ukrywałam, że Dary Anioła są jedną z moich ulubionych serii, którą
czytałam nie raz i do której wracam tak często, jak do Harry’ego Pottera.
Debiutancka powieść Cassandy Clare zyskała rzesze wiernych fanów na całym
świecie i naprawdę trudno się temu dziwić. Autorka, praktycznie od podstaw
stworzyła świat, w którym rzeczywistość i magia nierozerwalnie się ze sobą
łączą, jednak tylko niewielu Przyziemnym udaje się dostrzec to, co kryje się
pod fasadą zwyczajności, i dobrze, ponieważ ludzie nigdy nie byli przystosowani
do tego, by uwierzyć, że niemożliwe może być możliwe.
ClaryFray jest na pozór niczym nie
wyróżniającą się nastolatką mającą swoje pasje, marzenia, wiernych przyjaciół i
utrudnione stosunki z własną rodzicielką (normalność dla dorastającej pannicy).
Niestety wszystko zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy
Jocelyn zostaje porwana przez niebezpiecznego Valentine’a, a na jaw wychodzi
prawda o życiu, jakie prowadziła jej matka i którego świadomie pozbawiła własną
córkę. Przy pomocy Nocnych Łowców, Clary postanawia nie tylko uratować Jocelyn,
ale również dowiedzieć się całej prawdy o swoim życiu. Czy odnajdzie się wśród
Nefilim?
Od kiedy pamiętam, zawsze lubowałam się w
historiach, w których występowały wampiry, wilkołaki, czarodzieje i reszta
magicznej śmietanki towarzyskiej, dlatego czułam, już od pierwszych stron
pierwszego tomu, że Dary Aniołaprzypadną mi do gustu.
Co prawda Podziemni traktowani są tu po macoszemu, wręcz czuje się nienawiść do
wszystkiego, co odstaje w jakikolwiek sposób od normy, ale w trakcie lektury
czytający sami będą mogli przekonać się o tym, że najgorsze zło może tkwić
także w człowieku. Brutalna rzeczywistość bardzo szybko zweryfikuje kto tak
naprawdę jest przyjacielem a kto wrogiem, a marginalizacja w pewnym momencie
przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie.
Cassandra Clare pokazała także jak
plastyczną ma wyobraźnię, a Miasto
Kości, to
nie tylko historia Nefilim, ale również każdego gatunku istot, na które można
się natknąć podczas lektury. Przede wszystkim wprowadzenie Cichych Braci z ich
mrocznymi i dość tragicznymi (na własne życzenie) dziejami, ukazanie Clave jako
organizacji, której nieco despotyczny charakter sprawia, że wszyscy żyją
praktycznie pod jej dyktando oraz główny antagonista jawiący się jako brutal i
egoista, potrafiący swoim czarem zmusić innych do największych podłości w imię
stygmatyzacji klasowej, to wszystko sprawia, że powieść czyta się jednym tchem.
Bohaterowie – bo trudno o nich nie
wspomnieć nie są sztucznie nakreśleni. To osoby z krwi i kości – popełniające
błędy, potrafiące kochać, dla których przyjaźń i więzy z niej wynikające są
ważniejsze ponad wszelkie układy. Wśród nich nie ma miejsca na żadne podziały,
a słabości mogą zostać zamienione w siłę. Przecież odmienność wcale nie jest
zła, tylko trzeba mieć wokół siebie ludzi, przy których można być przede
wszystkim sobą.
Mając na uwadze fakt, że kolejne tomy nie są dla mnie tajemnicą, powiem tylko tyle – zachęcam do przeczytania całego cyklu, bo jeszcze wiele rzeczy się wydarzy – nawet takich, które na pierwszy rzut oka są nie do uwierzenia.
Monika Mikłaszewska
Tytuł: Miasto Kości
Tytuł oryginału: City of bones
Autor: Cassandra Clare
Cykl: Dary Anioła (tom 1)
Data wydania: 2017-11-08
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 528
ISBN: 9788374808927
Tłumacz: Anna Reszka
Moja ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz