Katarzyna Przybysz - Ostatni list do Łucji
„Ostatni list do Łucji” to książka
Katarzyny Przybysz, którą z czystym sumieniem mogę zaliczyć do tych, po które
naprawdę warto sięgnąć. Literatura obyczajowa? Kobieca? Na pewno jest to
lektura, którą każdy z nas powinien przeczytać. Pewnie pomyślicie sobie co
takiego ma w sobie ta opowieść, że tak zachęcam do przeczytania? Otóż można w
niej odnaleźć wiele odpowiedzi na pytania czym jest prawdziwa miłość, zdrada,
poczucie własnej wartości i przede wszystkim przyjaźń? „Nie powiem”, że dam
sobie obciąć rękę, że każdy człowiek przeżył te uczucia, ale jestem przekonana,
że większość z nas ich doświadczyła. Jednak dla mnie, i dla ciebie drogi
czytelniku najważniejsze będzie pytanie: co ta książka wniosła w moje życie?
Jest to przepiękna historia młodej kobiety, Ingi, której pewnego dnia podczas
kolacji już prawie mąż oznajmia, że spodziewa się dziecka z inną kobietą. Jakby
tego było mało okrada ją ze wszystkich wspólnych mebli, a nawet jej osobistych
rzeczy. Zła passa trwa od pewnego czasu, gdyż niewiele wcześniej umiera jej
ukochany ojciec. Opowieść zaczyna się od opisu malowniczego Dworu Mazurskiego
Laśmiady nad jeziorem Ułówki. Tam właśnie ucieka Inga, do swojej najlepszej
przyjaciółki, tytułowej Łucji. Tam postanawia odzyskać równowagę psychiczną i
podejmuje decyzję, że już nigdy nie zaufa żadnemu mężczyźnie. Czy aby na pewno?
Jak potoczą się dalsze losy Ingi? Po prostu trzeba przeczytać tę historię.
Autorka w lekki i subtelny sposób opisuje ludzkie dramaty, które często dzieją
się za zamkniętymi drzwiami. Bo ile razy każdy z nas jadąc tramwajem czy
autobusem , patrzył na swoich współpasażerów i zastanawiał się- ciekawe jaką
historię swojego życia mógłby opowiedzieć ten człowiek? Jednak to co się dzieje
w życiu bohaterki, nie jest przez autorkę podniesione do rangi dramatu
życiowego. Inga nie myśli-z końcem tego związku skończył się mój świat. Nie
skupia uwagi na rozdrapywaniu ran, lecz stara się z nich wyjść i iść do przodu.
Bo przecież jak wiele może nam ofiarować życie, tego nie wie nikt. Wystarczy
się tylko otworzyć na nadchodzące jutro, gdyż każdy kolejny dzień to wyzwania i
nowe możliwości. Niekiedy wystarczy dosłownie przysłowiowa chwila, aby to co
złe czy smutne odmieniło się na dobre. Tutaj pozwolę sobie zacytować autorkę,
gdyż uważam że są to słowa nad którymi warto pochylić się na dłużej;
-„Smutek
jest twórczy. Trzeba się cieszyć, że przyszedł, bo oznacza, że w twoim życiu
zajdą zmiany. Smutek zawsze uaktywnia myślenie, bo coś się stało, a ty musiałaś
wyjść ze swojej strefy komfortu. Musisz myśleć i myślisz, prawda? I to jest
dobre, bo masz szansę na coś lepszego, niż miałaś dotychczas. Zobacz sama-to,
co było do tej pory, wcale nie było dla ciebie dobre, bo doprowadziło cię do
tego stanu. Teraz masz szansę określić, jak chcesz, aby wyglądał twój świat. Masz
szansę na przeżycie czegoś nowego lub całkowitą zmianę swojego życia. Na
rozwój. Na przygodę. Zobaczysz, kiedyś ten smutek minie, bo przecież wiecznie
trwać nie będzie. Zastąpią go inne uczucia i emocje. Smutek jest z nami tylko
jakiś czas. Wykorzystaj go.”
Moim zdaniem nic więcej dodać, nic więcej
ująć. Dlatego drogi czytelniku zostawiam Cię z własną refleksją… Gorąco polecam
książkę Katarzyny Przybysz, jako sposób na fantastyczny relaks, pełen
przemyśleń. Z pewnością czyta się ją lekko i przyjemnie i nawet nie wiesz kiedy
się kończy. Napełniona świeżym słowem zaciekawia od pierwszych stron. Czasem
warto podjąć ryzyko, aby powiedzieć „nie, nie żałuję”. Wydawnictwu Agrafka
serdecznie dziękuję za możliwość przeczytania i zrecenzowania, a Pani Kasi
Przybysz gratuluję debiutu i z niecierpliwością czekam na kolejne pozycje.
Tytuł: Ostatni list do Łucji
Autor: Katarzyna Przybysz
Liczba stron: 96
Wydawca: Agrafka
ISBN: 9788395854781
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz