Lisa Gardner - Czyste zło


Cała historia rozpoczyna się w momencie, gdy Janet postanawia wybrać się ze swoim facetem w góry. Zapalony piechur zamierza przetestować nowe buty, które dotkliwie ranią mu stopę. Ujmą na honorze byłaby kapitulacja, wpada więc na pomysł by kontynuować wędrówkę, zaopatrzywszy się w odpowiednią podporę - kijek. W poszukiwaniu zadowalającego patyka, zbacza ze szlaku i wkrótce znajduje ideał. Janet jest lekarzem weterynarii i od razu rozpoznaje, że ów kijek jest kością. Ludzką. Udową.

 

W ten sposób bohaterowie najnowszej książki Lisy Gardner znajdują pierwszą ofiarę. A mam nadzieje, że nie zdradzę za wiele mówiąc, że nie będzie to jedyna denatka w powieści. Sprawę wyrusza rozwikłać znany już z poprzedniej części duet: policjantka D.D. Warren i agentka FBI, Kimberly Quincy. Wspierają ich: ocalała z brutalnego więzienia psychopaty Flora i komputerowy maniak, Keith. Czyli dwójka cywilów, która nieźle namiesza.

 

Towarzyszymy im wszystkim w śledztwie, które przenosi nas do odległego, niewielkiego miasta w Georgii. Ten klimat małomiasteczkowości emanuje przez całą lekturę. Duszna mieścina, w której wszyscy się znają, a zarazem mają swoje tajemnice, aż powoduje gęsia skórkę u czytelnika. Nie brak także lokalnych odmieńców. Szaleńców wywołujących uczucie grozy.

 

Sama powieść jest mocno sfeminizowana. Najistotniejsze funkcje pełnią kobiety, one są bohaterkami „Czystego zła”. Poza wyżej wymienionym Keithem mamy właściwie tylko ciapowatego szeryfa wśród postaci wartych uwagi.

 

Książka jest niejako kontynuacją poprzedniej tejże autorki. Znajomość wcześniejszej nie jest jednak wymagana, aby czerpać w pełni radość z czytania. Spotykając się z Lisą Gardner kolejny raz, wiemy jednak po trosze, czego się spodziewać. W konstrukcji obydwu, które czytałam, można bowiem zauważyć pewne schematy.

 

Dużą rolę odgrywa tło, w jakim toczy się akcja. Nieodkryte, dziewicze tereny górskie Appalachów w innych okolicznościach stanowiłyby piękne uzupełnienie romansu, czy powieści przygodowej. U Gardner są zaś kryjącymi mroczne tajemnice odludziami.

 

Autorka ma niewątpliwy talent do budowania napięcia i prowadzenia intrygi wielowątkowo. Akcję poznajemy z punktu widzenia różnych bohaterek, niekiedy tylko słysząc myśli jednej z nich. Powieść wciąga do ostatnich stron, zwłaszcza dzięki postaciom, którym usilnie kibicujemy.

 

Nie oznacza to, że pewnych faktów nie jesteśmy w stanie się domyślić podczas czytania. Jednak i tak Gardner szykuje bombę w zakończeniu.

 

„Czyste zło” leży na pograniczu literatury kryminalnej i thrillera. Mamy naprawdę mroczną opowieść i zarazem policyjne śledztwo, obfitujące we wszystkie jego aspekty, które są lubiane w książkach. I snucie się po nitce do kłębka, i żmudne zbieranie dowodów, i składanie do kupy rozsypanych puzzli. Słowem dedukcję.

 

Było to moje kolejne spotkanie z prozą autorki i tym samym kolejne, które mogę zaliczyć do niezwykle udanych. Książkę można przeczytać jednym tchem, a odkrywanie kolejnych tajemnic (jest ich mnóstwo) sprawi przyjemność każdemu domorosłemu detektywowi.

 

Poplątane tropy, a przede wszystko atmosfera grozy, poczucie zmowy sprawiają, że czytając „Czyste zło”, czujemy się poniekąd jakbyśmy trafili do serialowego TwinPeaks. I sukcesów równych temu ekranowemu miasteczku, Lisie Gardner życzę. Zasłużyła.

 Zrecenzowała: Maria Piękoś

 

Tytuł: Czyste zło

Autor: Lisa Gardner

Data wydania: 2021-05-19

Liczba stron: 444

Wydawca: Albatros

ISBN: 9788382154153

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz