Lee Child, Andrew Child - Strażnik
Reacher jak pizza
Załóżmy, że macie
takiego znajomka, który robi super smaczną pizzę. Pizza jest tak dobra, że
możecie mieć pełne brzuchy, a i tak będziecie się nią obżerać bez opamiętania.
Znajomek będzie Was nią raczył za każdym razem, kiedy go odwiedzicie i, o dziwo
przez kilkanaście lat się Wam to nie znudzi. Wiecie, że pizza za każdym razem
będzie tak samo dobra, mimo, że składniki mogą się odrobinę różnić. Idealna
konsystencja ciasta i sos, który trafia w Wasze kubki smakowe tak celnie, jak
Robin Hood z łuku do celu. I nagle po tych kilkudziesięciu latach znajomy
zaprasza Was na pizzę, którą zrobił… wraz ze swoim młodszym bratem. Jaka jest
Wasza reakcja? Cieszycie się na myśl, że będziecie mieć okazję do spróbowania
czegoś nowego?
Jesteście źli, że braciszek może wszystko popsuć?
Załóżmy teraz, że ten znajomek to Jim Grant, znany zdecydowanie bardziej pod pseudonimem Lee Child, a pizza, która tak nieziemsko raczy nasze podniebienia to seria książek o przygodach Jacka Reachera. W moim przypadku nie muszę czytać, żeby wiedzieć, że to, co wymyślił poczciwy Lee, kupi mnie w stu procentach. Przebrnąłem przez dziewięćdziesiąt procent jego twórczości i żadnej pozycji nie oceniłbym choćby na dziewięć. Wszystkie to pełnoprawne i zasłużone dychy. Powieści w takim właśnie stylu chcę czytać. I nagle przychodzi taki Andrew Child ze swoim powiewem XXI wieku, który zabiera się za wspólne ze starszym bratem pichcenie tej Reacherowej pizzy, a ja w pierwszym momencie mam przerażoną minę, bo za chwilę zostanie prawdopodobnie popsute to, co przez całe moje życie było niesamowicie smaczne… Powoli próbuję, następnie zjadam pół praktycznie od razu. Druga połowa to już formalność. „Strażnik” okazał się smaczny i choć nie mogę przyznać, że to stary dobry Child, jakiego pamiętam np. z Poziomu śmierci, czy 61 godzin, to taki powiew świeżości i wejście Reachera w XXI wiek ma sens i nawet mi się podoba.
Tym razem naszego blisko dwumetrowego byłego majora żandarmerii wojskowej Armii Stanów Zjednoczonych spotykamy, kiedy w Nashville próbuje powiesić właściciela jednego z barów tak, aby nie uszkodzić sufitu. Reacher donikąd nie zmierza ale też nic go nie trzyma w danym miejscu dłużej niż kilka tygodni. Wyposażony w nieco gotówki, kartę bankomatową i szczoteczkę do zębów łapie okazję i jedzie w kierunku Pleasantville. Bez celu. Liczy na to, że mają tam kawiarnię. Reacher lubi kawę. I tłuc bezmyślnych osiłków. A ma ku temu okazję podczas udaremnienia próby porwania jednego z tutejszych mieszkańców. Nie lubi zostawiać nierozwiązanych spraw, zwłaszcza tych, w które niechcący się wplątuje. Ma doświadczenie w ich rozwiązywaniu i potrzebne narzędzia w postaci intelektu pozwalającego stąpać dwa kroki przed wrogiem oraz… mocnych predyspozycji fizycznych. Rusty Rutherford – niedoszły porwany to informatyczny specjalista, znienawidzony przez ludzi po tym jak rzekomo doprowadził do cyberparaliżu całego hrabstwa podczas nieudanego cyberataku. Kiedy zastanawia się nad tym czy uda mu się przeżyć jeszcze kilka dni, żeby oczyścić swoje imię z wszelkich zarzutów, Reacher rozważa kto kryje się za próbą porwania. Nawet on nie zdaje sobie sprawy z tego jak daleko zło się rozgałęzia i ile tajemnic skrywa jeszcze miasteczko o dziwnej nazwie.
W „Strażniku” bardzo dużo się dzieje. Kiedy wydaje nam się, że poznaliśmy już książkowych złoczyńców, ci mnożą się i mnożą wg hierarchii. Dno okazuje się tylko jednym z wielu den w tej pogmatwanej sprawie, a osiem stworzonych przez Rutherforda serwerów to wierzchołek góry lodowej, którą po trochu Reacher odkrywa. W pewnym momencie uwaga czytelnika zostaje odwrócona prawie całkowicie w kierunku narodowościowych zgrzytów i przenosi go w czasy sprzed pierwszej wojny światowej. Książkę od poprzedniczek odróżnia wspomniany przeze mnie wcześniej krok w XXI wiek. Reacher po raz pierwszy zajmuje się sprawą, której nie rozumie. Chociaż przyjdzie mu tu używać komórki, postęp technologiczny to zdecydowanie nie jego konik. Od tego całego cyber bełkotu ma jednak ludzi, z którymi współpracuje. Może się zatem zająć przewidywaniem wrogich ruchów i łamaniem kości.
Powieść kończy kilka stron wywiadu z autorami. Bracia w swoich wypowiedziach nie trzymają się granic pisanej twórczości, ale chętnie poza nie wychodzą. Opowiadają o różnicy wiekowej, o wspólnym dorastaniu, o tym, kto jest większym kawolubem, a na pytanie jaka przyszłość czeka Jacka Reachera, zgodnie krzyczą:
„to zależy od czytelników, jak zwykle. Oni zamawiają, my dostarczamy!”
Zamawiam więc tego więcej!
PS: Tak, porównałem cykl o Reacherze do pizzy! Na swoją
obronę mam to, że The Times twórczość Childa przyrównał do bombonierki!
AUTOR: Lee Child / Andrew Child
TYTUŁ: Strażnik
CYKL: Jack Reacher
GATUNEK: Thriller / Sensacja / Kryminał
DATA WYDANIA: 14.04.2021r
ILOŚĆ STRON: 416
WYDAWNICTWO: Albatros
ISBN: 9788382153910
OCENA: 🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟 (10/10)
PoważnieNiepoważny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz