Krzysztof Varga - Dziennik hipopotama
Krzysztof Varga jest
dla mnie postacią kultową, do której miłością zapałałam jeszcze na studiach.
Wtedy to, zaczytywałam się namiętnie w tekstach Vargi i podziwiałam z jaką
swobodą i łatwością przychodzi mu pisanie tekstów wybitnych i jednakowoż
celnych.
Już wtedy przekonałam
się, że choć twórczość Krzysztofa Vargi nacechowana jest wysublimowanym
humorem, to często opatrzona jest narodową melancholią i nieco depresyjnym
klimatem.
Gdy sięgnęłam po
Dziennik hipopotama spodziewałam się znaleźć tę samą drogę, jednak tu
przeplatana jest ona zupełnie innym schematem. Krzysztof Varga skrupulatnie,
dzień po dniu zapisywał swoje przemyślenia. Rozpoczął pisanie dziennika
opublikowanego przez wydawnictwo Iskry 25 kwietnia 2008 roku i kontynuował
zapiski aż do wiosny 2020 roku, kiedy to na świecie wybuchła pandemia. Pierwsze
co pomyślałam po zakończeniu, to przekonanie o niespełnieniu i niedosycie.
Pomyślałam, że teraz dopiero może zrobić się ciekawie. To nic, że wszyscy
zamknęli się w domach - to właśnie teraz jest czas na krytykę otaczającego
świata i spojrzenie na wszystko z oddali.
Krzysztof Varga w
Dziennikach jest nadal tak samo świetny jak w czasach felietonów dla Dużego
Formatu. Jego przemyślenia są tak bogate, tak wszechstronne i co najważniejsze,
są tak bardzo bliskie moim przemyśleniom. Varga pisze o tym, o czym sama
chciałabym pisać, gdybym tylko umiała tak celnie odnosić się do rzeczywistości
i metafor.
W swojej publikacji
zawarł to co najbardziej istotne w kulturze. Dzień po dniu analizuje wydarzenia
kulturalne na dużej i małej scenie, opisuje doświadczenia, jakie towarzyszą mu
po spektaklach. Dosadnie krytykuje filmy, rozmawiając o nich z przyjaciółmi. A
nade wszystko cenię jego uwagi jakie odnosi do literatury. Odnajduję w tym to,
co sama uwielbiam. Czuję ogromną sympatię do Vargi za to, że bliska mu jest
Tokarczuk a filozofia Myśliwskiego sprawia, że dla niego literatura współczesna
jeszcze nie umarła.
Z wypiekami na twarzy
czytałam o tym, jak układa książki w swojej biblioteczce i jak starannie
wybiera, jaki autor znajdzie się obok innego. Bardzo przemawia do mnie fakt, że
sądzi iż pisarze są bucami, którzy tylko łypią na pochlebne recenzje i stale
marzą o tym, że ich proza zostanie przełożona na scenariusz i wreszcie zabłysną
na szklanym ekranie.
Wspaniale podsumował
to analizując postać (bo o twórczość się nie pokusił) Blanki Lipińskiej i
fenomenu jaki na chwilę towarzyszył tej menadżerce nocnych klubów, która
samozwańczo nazywa siebie pisarką. Sporo treści w dziennikach poświęconych jest
Mrozowi, jako płodnemu, aczkolwiek piszącemu dla poklasku autorowi. Te
sarkastyczne uwagi trzeba po prostu przeczytać by potem z rozrzewnieniem
powiedzieć: Varga - w punkt!
Prócz srogich i
krytycznych przemyśleń o kulturze w dziennikach znajdziemy też sporo prywaty -
zapisków ze spotkań autorskich, wieczorów z przyjaciółmi. Ale moją szczególną
uwagę zwróciły relacje autora z matką. Panie Krzysztofie, nasze mamy są takie
same! Tak samo krytyczne wobec swoich dzieci. Jak ja to rozumiem. Dlatego
szczególnie upodobałam sobie te niewielkie fragmenty, które mogłabym przełożyć
na swoje życie.
Dziennik hipopotama
jest wspaniały. Tak lekki i przyjemny, że czyta się go z zapartym tchem,
podziwiając słowa jakie wychodzą spod ręki mistrza, bo dla mnie Krzysztof Varga
jest absolutnym fenomenem. Każda jego książka jest tak samo dobra i za każdym
razem dojrzalsza i bardziej przemyślana.
"Obserwuję od
dawna, że moja publiczność starzeje się nie tyle ze mną, ale o wiele szybciej
niż ja (...) Ja zaś na młodą publiczność już nie mam co liczyć z bardzo
rzadkimi wyjątkami, ale wszak zasada wyjątku właśnie na tym polega, że jest
rzadki".
Panie Krzysztofie,
choć może do najmłodszych już nie należę, to zawsze będę przy pana zapiskach
zachwycać się tak samo młoda duchem.
Dziennik hipopotama
to publikacja po którą sięgnę jeszcze nie raz. I na pewno w pewnych okresach
mojego życia będę do niej wracać - po cytaty, które zaznaczyłam, po lekkość w
słowach i po trafne spostrzeżenia, które tak bardzo pokrywają się z moimi.
Moja ocena: 10/10
Zrecenzowała Klaudia
Cebula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz