Paweł Słomiak - Kraków Cywilizacjonistów 2055
W 2055 roku mają
odbyć się pierwsze wybory na prezydenta Ziemi. Dwaj kandydaci to: buddyjski
imam o skrajnie równościowych i lewicowych poglądach oraz konserwatywny
kandydat, populista. W tym samym czasie w jaskini w Tatrach ekipa górołazów
znajduje zahibernowane ciało polskiego żołnierza z czasów II wojny światowej.
Jak Hibernator (bo tak zostaje ochrzczony przez prasę) odnajdzie się w
społeczeństwie przyszłości?
Przyznam, że po
“Kraków cywilizacjonistów 2055” Pawła Słomiaka sięgnęłam dlatego, że ten opis
wydał mi się interesujący – w końcu takie zderzenie kulturowe mogłoby stanowić
ciekawy przyczynek do dyskusji na temat kultu tradycyjnych wartości. Że nasz
zahibernowany kapitan wojsk pogranicza będzie symbolem patriarchatu i
nacjonalizmu, który powinien był zostać pod tą grubą warstwą lodu w jaskini,
słusznie zapomniany jako relikt przeszłości. Jakże wielkie było moje rozczarowanie
gdy rzeczywiście rozpoczęłam lekturę...
Zacznijmy może od
stwierdzenia faktu, że ta książka jest po prostu źle napisana – paragrafy nie
łączą się ze sobą w całość, rozmowy prowadzone przez bohaterów urywają się, nie
tworząc spójnych dialogów. Ponadto jakość języka budzi wiele zastrzeżeń –
przypomina raczej bloga, niż literacką polszczyznę, której oczekiwałby
czytelnik powieści.
Ale nie to jest tutaj
najgorsze. Jestem w stanie przeboleć niedoróbki warsztatowe, jeśli historia
jest podana ciekawie, a bohaterowie interesujący. Tutaj próżno szukać zarówno
jednego, jak i drugiego. Bohaterowie to w najlepszym razie ledwo zarysowane
klisze (jak postać pana Prokuratora) albo, co gorsza, wyjątkowo wypaczone
karykatury (postać Imama Ul-Flahiego). Historia natomiast jest sztampowa i
przewidywalna praktycznie od pierwszych stron.
Jednak co
zdecydowanie wybija się na pierwszy plan, jeśli chodzi o „Kraków
Cywilizacjonistów 2055” to poglądy, jakie są zaprezentowane w tej książce.
Chociaż to może nadużycie – swoje poglądy autor prezentuje z subtelnością,
której pozazdrościłyby „Wiadomości” TVP – a są one skrajnie prawicowe. Ta
powieść to zebrane w soczewce wszystkie największe paranoje prawicy, nie tylko
polskiej. Atakujący czytelnika z każdej strony genderyzm, przymusowe aborcje
czy ekofaszyzm to tylko niektóre elementy „cywilizacji śmierci”, które spotkamy
już na pierwszych kilkunastu stronach. Ponadto znajdziemy tutaj wyśmiewanie się
z ruchu MeToo, zgniły Zachód, historyzm, sentymenty antyrosyjskie czy hasła
typu „Włącz myślenie”. Ja straciłam wiarę w to, że może jeszcze z tej historii
coś będzie w momencie, gdy Hitler został nazwany... socjalistą.
Osobiście sięgnęłam
po tą książkę, bo liczyłam, że będzie to parodia i satyra na poglądy skrajnie
prawicowe. Niestety, tutaj wszystkie te zagadnienia zostały potraktowane na
poważnie, do tego jeszcze wyniesione na piedestał i zaprezentowane przez krzty
refleksji. Dlatego, jeśli ktoś chciałby po nią sięgnąć z takiego powodu, to
spotka go bardzo srogie rozczarowanie, zarówno pod względem formy, jak i
treści.
Ja rozumiem, że należy dawać szansę nowym autorom z różnych opcji politycznych. Jednak „Kraków Cywilizacjonistów 2055” Pawła Słomiaka pokazuje, że może śpiewać każdy może, ale nie każdy powinien być pisarzem. Jednak pewnie książka ta znajdzie czytelników – takich w brunatnych koszulach, śmiejących się z feministek, którzy chętnie przybili by piątkę Orbanowi. Ja zdecydowanie do nich nie należę.
Autorka: Anna Klata
Tytuł: Kraków Cywilizacjonistów 2055
Autor: Paweł Słomiak
Wydawnictwo: Novae Res
ISBN: 978-83-8219-221-6
Liczba stron: 366
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz