Lytton Strachey - "Elżbieta i Essex. Historia tragiczna"
Do znudzenia
powtarzamy dziś za pośrednictwem popularnych seriali, coraz to nowszych
publikacji i wywiadów o tym, jak do niemalże nieograniczonej władzy w
Zjednoczonym Królestwie doszła wielokrotnie zapisana już w historii monarchii
Elżbieta II. Cofnijmy się jednak aż pięć wieków wcześniej, do czasów, kiedy
Wielką Brytanią targały wewnętrzne konflikty, wielki rozłam religijny, nowe
kulty rozpowszechniane wśród sąsiednich europejskich stolic przymuszały
angielskich władców do podążania za nowonarodzonymi prądami umysłowymi,
jednocześnie jednak mając na uwadze niepodległość i indywidualność własnej
państwowej przestrzeni. Niestabilna sytuacja wewnętrzna, niebezpieczeństwo
zbliżające się ze strony bezwzględnych Hiszpan, śmierć ojca i przejęcie schedy
po wielkim władcy. Te wspomniane jak i wiele innych trudnych do wyobrażenia
przeciwności losu i niemałych wyzwań stało przed zaledwie dwudziestokilkuletnią
Elżbietą Tudor, ostatnią królową z tego wsławionego rodu, której postępowaniu i
kontrowersyjnym decyzjom LyttonStrachey poświęcił swoją książkę „Elżbieta i
Essex. Historia tragiczna”.
Powiem wprost –
sięgnięcie po tę specyficznie zbudowaną, lecz konsekwentnie biograficznie
poprowadzoną książkę stanowiło dla mnie nie lada wyzwanie, gdyż z rzadka
zapoznaje się z akurat takim rodzajem wydawanych na rynku publikacji. Mimo
wszystko, tak szerokie echo, jakim odbił się w ostatnich latach film „Maria.
Królowa Szkotów”, który podobnie do dzieła Stracheya, podejmuje tematykę
panowania zarówno królowej Elżbiety I, jak i Marii Stuart, której postać
również przybliża nam „Elżbieta i Essex”, ostatecznie zachęciło mnie do
zapoznania się z tą pełnokrwistą biografią.
Wbrew pozorom, jakie
zupełnie niepotrzebnie narzuciłam sobie jeszcze przed samą lekturą książki,
„Elżbieta i Essex” okazała się być dla mnie przewrotnym zaskoczeniem,
przekornie oddalając się od stereotypowego nastawienia, jakie odczuwałam na
myśl o poznaniu historii stricte historycznej, w której z pewnością nie znajdę
niczego więcej, oprócz suchych faktów przyprószonych niepotwierdzonymi
domysłami, delikatnymi prztyczkami wbijanymi co poniektórym ekscentrycznym
postaciom czy widzianej już w wielu podobnych publikacjach opowieści, jaka
zobrazuje przede mną historię istnego przerodzenia się pewnej postaci w władcę absolutnego,
będącego autorytetem dla przyszłych pokoleń oraz ikoną polityki dla większości
mieszkańców Wysp Brytyjskich. W zamian za to otrzymałam coś znacznie bardziej
absorbującego i interesującego, co zupełnie niespodziewanie, skłoniło mnie do
ponownego sięgnięcia po pozycję z tego monotonnego, wymagającego, niemniej
ważnego i porywającego gatunku. Jest to więc główny powód, dla którego jestem w
stanie z czystym sumieniem polecić ten tytuł każdej osobie, która pragnie
rozpocząć swoją przygodę z literaturą historyczną. W „Elżbiecie i Essexie”
znajdziecie bowiem niecodzienną dla gatunku niezwalniającą akcję, język, który
odmalowuje przed czytelnikiem niesłychanie realistyczny obraz opisywanych
wydarzeń, dzięki czemu już od pierwszych stron nie potrzebujemy ciągnącego się
rozdziałami wprowadzenia, a w szybkim tempie przenosimy się do realiów
XI-wiecznej Anglii i jej sytuacji dyplomatycznej. LyttonStrachey ma ten
niezwykły dar prowadzenia pasjonującej narracji, dzięki któremu ani przez
chwilę nie odczuwałam znużenia ani znudzenia brnięciem przez kolejne lata,
sojusze i kontrowersyjne sylwetki polityków spotykanych na drodze królowej,
jakie dla autora są jedynie pretekstem do stworzenia jedynej w swoim rodzaju,
poruszającej, choć zrównoważonej opowieści o pełnej sprzeczności, determinacji,
energetyczności i rzadko spotykanej jak na swoje czasy odmienności i odwagi do
reprezentowania swoich własnych, niepospolitych poglądów. Język, jakim
posługuje się autor jest przystępny i płynny, co w zetknięciu ze skomplikowanym
żargonem historycznym znacznie ułatwia odbiór dzieła i sprawia, iż poznajemy je
od podszewki, ze wszelkimi ciekawostkami i szczegółami, jakie nawet pasjonatów
historii Wielkiej Brytanii z pewnością zaskoczą, a co pewne – sposób w jaki
zostały przez autora opowiedziane zostanie w ich głowach zapamiętany jako coś
bez porównania oryginalnego, wysnutego prosto z tętniącej życiem i akcją
powieści. Jest to pozycja wciągająca i godna uwagi przede wszystkim dla fanów
gatunku, jednak umiejętność autora do niemal całkowitego przeniesienia nas w
opisywane realia do „Elżbiety i Essexa” przekona nawet tych, którzy nigdy
wcześniej nie zaznali bliskiego kontaktu z biograficzną literaturą historyczną.
Ponadto, podczas lektury ani przez chwilę nie czujemy niekomfortowego wrażenia,
iż to, co trzymamy w rękach w rzeczywistości powstało niemal sto lat temu ze
względu na niespotykanie uniwersalną wymowę, esencjonalny, porywający język,
szybki bieg wydarzeń, który zdecydowani zachęca do poznania skutków kolejnych
wiekopomnych wydarzeń.
Nie jest to być może
nieporównywalnie odkrywcza pozycja, dla niejednego laika może z początku wydać
się ona niełatwa i zbyt skomplikowana w odbiorze, jednak im bardziej wgłębiamy
się w niesamowite, napisane z wielką pasją i pochłonięciem życiorysy
ekstraordynaryjnych postaci historycznych, wszelkie wcześniejsze uprzedzenia
znikają. Książka jest bowiem napisana z rzadko spotykaną dbałością o tempo, a
co interesujące i nieczęste – autor porywa nas w tę historię niemal tak
intensywnie, jakbyśmy wnikali w historię przepastnej powieści; nie ma w niej
miejsca na nudę, a z pewnością nie ma w niej miejsca na brak błyskotliwych
informacji i nowej dawki historycznej wiedzy. To coś świeżego, oryginalnego i
godnego uwagi przede wszystkim pasjonatów historii tworzenia się potęgi
Zjednoczonego Królestwa. Na dobry początek przygody z gatunkiem.
Mary Kosiarz
Tytuł: "Elżbieta
i Essex. Historia tragiczna"
Autor: Lytton Strachey
Gatunek: biografia
historyczna
Ilość stron: 300
Tłumaczenie: Maria
Godlewska
Data wydania:
24.02.2021 (01.01.1958)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz