Antoni Gołubiew - Puszcza
Oto przede mną pierwszy tom kultowej sagi napisanej w latach 1947-
1974, przez pana Gołubiewa. Autor książki gdyby żył kończyłby właśnie 114 lat,
i może z tego powodu postanowiono wznowić tą serię powieści historycznych. Jak
książka odnajdzie się w dzisiejszych czasach, czy warto po nią sięgnąć?
Zapraszam do recenzji.
O Autorze słów kilka
Antoni Gołubiew był z pochodzenia Rosjaninem, urodzonym w Wilnie.
Zadebiutował jako pisarz już w 1925 roku, publikując opowiadanie w szkolnym
czasopiśmie pt „Hejnał”. Przed samą wojną współtworzył z Czesławem Miłoszem
dwutygodnik „Pax”. Zmarł w roku 1979 w Krakowie.
Kiedy Słońce Było Bogiem
Tom pierwszy pod tytułem Puszcza, sięga głęboko początków naszej
państwowości. Musimy zdać sobie sprawę, że nazwa pierwszego tomu to nazwa wręcz
idealna. Współczesny człowiek, otoczył się betonem, jedzenie zdobywa w
supermarkecie, a z zwierzęta widuje w Zoo. Nasi przodkowie żyli w ogromnej
puszczy, a cykl życia wyznaczały im promienie słońca i pory roku. Akcja
powieści dzieje się w czasach, gdy Mieszko I stara się z rozsianych plemion
stworzyć jeden organizm państwowy, a ludzie nadal oddają cześć dawnym Bogom.
W swojej powieści autor chce głównie pokazać losy zwykłego
człowieka, który zmaga się z tamtejszą rzeczywistością, piękną a jednocześnie
niebezpieczną. O samych władcach słyszymy najczęściej z ust zwykłych ludzi
zmagających się z trudami życia w puszczy. Toczą oni dyskusję nad decyzjami
Mieszka, który zdradził wiarę przodków i przeszedł na Chrześcijaństwo. Autor
opiera swoją książkę na kronikach Galla Anonima i Thietmara – starając się jak
najbardziej rzetelnie przedstawić życie tamtejszych ludzi. Opisy przyrody są
przepiękne, realistyczne a jednocześnie pełne dawnego mistycyzmu. Czujemy wręcz
jak z mieszkańcami podróżujemy po tajemniczych mokradłach, dotykamy ogromnych
porośniętych mchem dębów czy ukrywamy się w zaroślach przed czujnym spojrzeniem
potężnego niedźwiedzia.
Jednak nie wszystko złoto co się świeci. Powieść jest piękna,
malownicza i wielce wciągająca, o ile uda wam się nie odbić od języka jakim
jest napisana. Autor postanowił użyć zarchaizowanego języka co nadaje temu
realności – ale sprawia ogromną trudność w czytaniu. Sam podchodziłem do tego
kilka razy, odbijając się jak od ściany. Najtrudniej jest zacząć i przebrnąć
przez pierwsze 50- 60 stron, potem jest z górki. Jednak wiele osób w
dzisiejszych czasach, gdzie gwary są właściwie martwe i każdy mówi tzw.
poprawną polszczyzną po prostu po kilku stronach da sobie spokój, zwłaszcza że
nie mamy tłumaczenia trudniejszych słów w przypisach.
Podsumujmy.
Saga Antoniego Gołubiewa to dzieło milowe dla polskiej powieści
historycznej. To jedna z tych książek, która pozostaje na długo w naszej
pamięci i roznieca ogień patriotyzmu w naszej duszy. Jednak jest to dzieło, które
jak na nasze czasy po prostu odrzuca swoim językiem. Pokuszę się tu o
stwierdzenie, że skoro tak pięknie wznowiono tę książkę z myślą o dotarciu do
większego grona czytelników, to należało dostosować język do naszych czasów.
Jestem wręcz pewien, że wtedy wiele osób chętnie sięgnęłoby po tę książkę – a
tak po kolejny tom sięgnie kilku historyków, kilku polonistów i niewielka doza
zapaleńców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz