Tomasz Płowucha - W poszukiwaniu struktury wody
Woda cię nie uzdrowi. Uzdrowi cię twój własny rozsądek. Choć pojęcie wody strukturyzowanej nie jest w Polsce bardzo rozpowszechnione, to grono osób, które uwierzyły, że ten specyfik może zdziałać cuda, stale się powiększa. Jak to się stało, że zaufali wszelkiej maści szarlatanom i znachorom, przy okazji napełniając ich portfele? Ta książka to odpowiedź na najbardziej nurtujące pytania stawiane w kontekście idei wody strukturyzowanej, pamięci wody i wielu innych pseudonaukowych teorii, których celem jest wykorzystywanie naiwności i niewiedzy oraz manipulowanie faktami naukowymi. Dzięki niej poznacie wodę z zupełnie innej perspektywy, dowiecie się kilku bardzo przydatnych rzeczy i przekonacie się, że jest naprawdę niezwykła. Ale ta niezwykłość nie ma nic wspólnego z magią, a jedynie z nauką. "Każdy z nas ma do czynienia z wodą na co dzień od pierwszych momentów życia. Nasza egzystencja, nierozerwalnie z nią związana, zaczyna się już w momencie, gdy komórka jajowa matki łączy się z plemnikiem ojca – co samo w sobie odbywa się w środowisku wodnym – i trwa aż do chwili śmierci. Codziennie stykamy się z wodą przynajmniej kilka razy. Nie możemy bez niej żyć. Jest obecna w naszym otoczeniu praktycznie w każdym z jego aspektów, tak samo jak w nas samych. Woda jest przy nas całe życie, lecz tak naprawdę przeciętna osoba nie ma świadomości, czym jest ta często zaskakująca substancja."
Po książkę Tomasza Płowucha sięgnęłam,
ponieważ byłam ciekawa, jak autor poradzi sobie z tematem „szurów” i mitów,
które dotyczą wody strukturyzowanej. Michał Tombak, o którym autor wspomina w
swojej publikacji, jest rosyjskim nauczycielem chemii i biologii, który od lat
mieszka w Polsce i znany jest wielu czytelnikom z książek „Jak żyć długo i
zdrowo” czy „Uleczyć nieuleczalne”. Myślę, że warto tu dodać, że znam osoby,
którym wskazówki Tombaka pomogły, ale osoby te nie zrezygnowały z wizyt u
„zwykłych” lekarzy, tylko równolegle do medycznych leków stosowały herbaty
ziołowe czy piły wodę, która wg. Tombaka, może mieć niezwykłe właściwości.
Chciałam więc zweryfikować, czy Tomasza Płowucha podejdzie do tematu
obiektywnie, czy potraktuje Tombaka podobnie jak płaskoziemców i
antyszczepionkowców. I wrażenia po lekturze „W poszukiwaniu struktury wody” mam
mieszane.
W jednym z rozdziałów Płowucha zwraca
naszą uwagę na manipulację faktami:
"Człowiek pochodzi od małpy".
Czytając takie zdanie, zapewne większość osób nie widzi w nim nic złego, czy
podejrzanego. Ot, zwykły "fakt" naukowy. "Fakt" ewolucyjny.
Przecież od dziecka uczy się nas, że w trakcie ewolucji powstały miliony
gatunków, a nasz - ludzki - pochodzi od małpy. Zdanie to jest wykorzystywane
zarówno przez obrońców ewolucji, jak i jej zagorzałych przeciwników. Kilka lat
temu Pan Marian Kowalski, jeden z polskich działaczy politycznych,
felietonista, działacz Ruchu Narodowego, a nawet (o zgrozo!) kandydat na urząd
Prezydenta Rzeczpospolitej w wyborach z 2015 roku, zapowiedział walkę z
ewolucją. Nie wchodząc w szczegóły tego "sporu", stwierdził, on, że
"nie pochodzi od małpy". Zdanie to zapewne miało być jego koronnym
argumentem w walce z teorią ewolucji i podważeniem jej. Problem pojawia się,
gdy zdamy sobie sprawę, że ani Ty, czytelniku, ani ja, ani Marian Kowalski, jak
i absolutnie żaden człowiek, który żyje który żyje i żył na tej planecie, nie
pochodzi od małpy. Zapewne wszyscy ewolucjoniści również podpisaliby się pod
zdaniem Kowalskiego. Problemem w tak prostym zdaniu jak "człowiek pochodzi
od małpy" (czy też, antagonizując, "człowiek nie pochodzi od
małpy"), nie jest ani słowo "człowiek", ani "małpa",
lecz "pochodzi". My, ludzie, nie pochodzimy od małp - my, ludzie,
mamy z małpami wspólnego przodka. To ogromna różnica, która zmienia optykę
wypowiedzi i kontekst zdania. Pochodzenie, a posiadanie wspólnych przodków
implikują całkowicie inne rozumienie ewolucji. Jednocześnie tak proste zdanie
pokazuje nam, jak łatwo i bez wysiłku można manipulować faktami, a przez to
opinią ludzi."
Autor przedstawia także różne fakty i
mity, dotyczące wody. Woda jest wyjątkową substancją i nie byłoby bez niej
życia na planecie. Kurczące się zasoby wody pitnej martwią coraz więcej osób.
Coraz więcej osób wyszukuje też nowe-stare metody, które mogą pomóc w
polepszeniu stanu zdrowia. Dla niektórych osób medycyna naturalna i pokrewne są
jedyną nadzieją, gdy zawodzi leczenie w szpitalu i lekarze rozkładają ręce.
Problem pojawia się, gdy ktoś rezygnuje z porad lekarzy i stawia tylko na
strukturyzowaną wodę.
"Przejdźmy
teraz do analizy tekstu Tombaka oraz innych autorów popierających wiarę w wodę
strukturyzowaną. Są to istne kopalnie bzdur, dlatego nimi właśnie się zajmiemy.
Ostatni analizowany przez nas fragment tekstu Tombaka zawierał informacje o
tym, że woda wodociągowa jest "martwa", czyli nie posiada
bioenergoinformacji z wnętrza Ziemi. Nie dowiedzieliśmy się jednak, czym jest
woda żywa, czyli strukturyzowana. Musimy sięgnąć po inne opracowania, by w
końcu dowiedzieć się, co takiego szczególnego miałoby się w tej wodzie
znajdować. Po dokładniejszym przeszukaniu artykułów, a raczej pseudoartykułów,
traktujących o wodzie strukturyzowanej odnalazłem jeden, w którym można znaleźć
kilka interesujących nas informacji: Energized and structuredwaterthanks to
optima waterpurification. Nie można nazwać go artykułem naukowym - brak w nim
informacji o dacie wydania, a także wzmianki, w którym czasopiśmie był
publikowany. Prawdopodobnie w żadnym."
Lektura Tomasza Płowucha zawiera w sobie
wiele odpowiedzi na nurtujące pytania związane z wodą strukturyzowaną czy
pamięcią wody. Autor przedstawia też naukowe fakty, które mają pomóc w
przesianiu fałszywych informacji czy propagandy, od prawdziwych informacji,
którym możemy zaufać. Mnie ta książka nie zachwyciła, ale może Tobie,
czytelniku, się spodoba.
Data wyd.: 2020-12-01
Liczba stron: 374
Język: polski
ISBN: 9788382191059
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz