Beata Skarbek - Sprawa Mściciela z Konwaliowej Doliny

 



Jeżeli szukacie prostego czytadełka na jeden wieczór, „Sprawa Mściciela z Konwaliowej Doliny” dokładnie taka jest. Coś za coś - krótka forma i nierozbudowanie wątków pokutuje prostą, liniowa konstrukcją, która jednak dla miłośnika kryminałów może być wadą.

 

Próżno tutaj szukać jakiejś dedukcji, podejrzeń, mylenia tropów. Mamy kawę na ławę, wszystko „łopatologicznie” wyłożone czytelnikowi na tacy.

 

A dzieje się sporo, na nudę w tej lekturze nie możemy narzekać. Już na początku wita nas potrójne zaginięcie, w domyśle porwanie oraz dwa morderstwa. Brutalne do granic możliwości, że tak tylko przywołam wypalenie genitaliów kwasem i oddarcie paznokci.

 

Śledztwem zajmują się dwie piękne i powabne panie, co też jest w tekście podkreślone. Jedna jest policjantką, druga jej przyjaciółką, wszechstronnie wykształconą marszandką, miłośniczką dzieł sztuki, jak i tropienia afer wszelakich.

 

Książkę czyta się szybko, lecz jej prostota razi. Odnosimy wrażenie, że bardziej mamy do czynienia z jakimś prospektem, wstępnym szkicem. Tym samym publikacji Beaty Skarbek bliżej jest do noweli niż powieści. Nie jest to jakiś ogromny zarzut, jednak do pełni czytelniczego szczęścia sporo zabrakło.

 

Całość jest dość chaotyczna. Autorka wprowadza dużą ilość bohaterów, zarazem poświęcając ich wątkom mało miejsca. Sprawia to, że momentami trudno się połapać kto jest kim i co ma wspólnego z daną postacią.

 

Niby sama intryga sformułowana jest w sposób poprawny. Nie jest to może mistrzostwo świata, ale zakończenie może zaskoczyć, przynajmniej częściowo. Jednak osadzenie akcji w małej miejscowości, gdzie wszyscy sie znają było dla autorki sporym ułatwieniem - nie trzeba się głowić, jak zdobyć informacje - wystarczy przejść się po domach i popytać...

 

Brutalne zbrodnie sprzed lat, wątki pedofilskie, upolitycznienie - Skarbek wrzuciła do jednego garnka tyle dobroci, że otrzymujemy przesyt. O wiele lepiej byłoby skupić sie na jednej zbrodni i opisać ją porządnie i wciągająco, wówczas te niespełna 140 stron byłoby kompletne. A tak mamy swoistą wydmuszkę.

 

Dla mnie „Sprawa Mściciela z Konwaliowej Doliny” pozostaje publikacją mocno poniżej przeciętnej, a kryminały uwielbiam. Jeśli jednak macie mało czasu na czytanie i nie jesteście wymagający, a zależy Wam na rozrywce na poziomie Ojca Mateusza (bynajmniej nie krytykuję), próbujcie odkryć kto się mści...



Autor: Beata Skarbek

Tytuł: Sprawa Mściciela z Konwaliowej Doliny

Data wydania: 2020-10-08

Liczba stron: 140

Wydawca: Novae Res

ISBN:9788381479868

Zrecenzowała: Maria Piękoś

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz