Luis Montero Manglano - Muzeum luster


Luis Montero Manglano to hiszpański pisarz, z zawodu wykładowca historii i sztuki średniowiecznej, więc nie dziwi fakt, że swoje powieści osadza w takim właśnie klimacie. Akcja Muzeum luster to nic innego jak intryga rozgrywająca się w istnej świątyni sztuki – gmachu madryckiego Prado, w którym odbyć się ma konkurs kopistów malarskich. Autor postanawia zabrać czytelnika do fascynującego świata najbardziej znanych obrazów i głośnych nazwisk malarzy oraz ich fascynatów.



Manglano zadebiutował jako twórca literacki w 2015 roku książką Stół króla Salomona, która doczekała się rozwinięcia jako trylogia. Muzeum luster to czwarta powieść spod pióra Manglano (już nie związana z tamtym cyklem), a po wydarzeniach się w niej rozgrywających można utwierdzić się w przekonaniu, że historię stworzył człowiek wiedzący, o czym pisze i w dodatku jest pasjonatem. Fabuła Muzeum luster to podróż przez symbolikę zawartą w dziełach sztuki. To położenie nacisku na szczegóły, na które zwyczajny konsument dzieł malarskich nie zwróciłby uwagi. Doskonale motyw ten realizuje się za sprawą postaci GuillermaArgano – chłopaka ekscentrycznego zarówno pod względem stylu ubierania się jak i stylu bycia. Manglano postawił na kreację bohatera tak nieoczywistego, że po lekturze to właśnie chłopak z krawatem w kaczuszki zapada w pamięci najmocniej.



Ale na czym opiera się cała intryga Muzeum luster? To gra w poszukiwanie mordercy w dość wąskim gronie podejrzanych. Trup ściele się od pierwszych stron książki, a im dalej w las (muzeum) tym więcej drzew (ofiar). Autor nie pozostaje przy jednej perspektywie i opowiada historię z najróżniejszych punktów widzenia. Książka ma przemyślaną konstrukcję i jest bogata w szczegóły. Bohaterowie to istna mozaika różnorodności – wśród uczestników konkursu kopistycznego mamy między innymi Amerykanina, Niemca, Włoszkę, Hiszpana… poza tym zabieg ten nie pozostaje nieuzasadniony w kwestii fundamentów opowieści rozgrywającej się w murach Prado.

Muzeum luster to ten typ thrillera, w którym nie mamy wglądu w tok śledztwa, a jak na tak sporą liczbę zabójstw (na samym początku książki są dwa, a potem… trzy razy więcej) jest to dość ciekawa koncepcja. I z jednej strony chciałoby się porozmyślać nad poszlakami, jakie zbierają służby mundurowe, zastanowić się, czy mają na celowniku właściwą osobę, a z drugiej – obserwujemy wszystko od „środka” i wraz z bohaterami obawiamy się, na kogo padnie przy kolejnym ataku psychopatycznego mordercy, a równocześnie miłośnika sztuki malarskiej, wkładającego wiele wysiłku w nawiązanie morderstwa do najbardziej znanych obrazów. Przy okazji warto wspomnieć o brutalności, z jaką działa sprawca mordów – to nie książka dla czytelników o słabych nerwach, bo oprócz mnóstwa krwi wykorzystane zostają dość makabryczne narzędzia mające za zadanie szokować odbiorcę (np. kwas solny). Pomysły Manglano przywodzą na myśl chwilami twórczość Chrisa Cartera. A równocześnie autor nie rzuca czytelnikowi w twarz bezsensownymi aktami przemocy, które mają na celu tylko zaszokować do tego stopnia, że przy kolejnych pięćdziesięciu stronach nie zwrócimy już uwagi na kolejne pięć, dziesięć czy piętnaści ofiar, bo to co działo się wcześniej przytłumiło czytelniczą wrażliwość. Manglano buduje napięcie, w odpowiednim tempie podchodzi do punktów kulminacyjnych, obudowuje je tajemnicą i funduje odbiorcy kolejne zagwozdki.

Prawie wszystko u autora gra jak powinno – niestety prawie, bo odczuć da się odrobinę sztuczności w niektórych relacjach. Dotyczy to szczególnie postaci Judith, której perspektywa wysuwa się na pierwszy plan trochę bardziej, a która została wykreowana dość stereotypowo i irytująco. Nie śmiem postawić tezy, że autor nie potrafi kreować kobiecych postaci, bo pozostałe panie na kartach Muzeum luster nie wzbudzają zastrzeżeń, więc sądzę, że kreacja Judith to po prostu nieco nieudany zabieg i swego rodzaju rysa na szkle, w pozostałych miejscach całkiem solidnie wypolerowanym. Na pocieszenie i zachętę mogę rzec, że interakcje Judith z pozostałymi bohaterami na szczęście mają swoją przeciwwagę i nieco zacierają się w gąszczu pozostałych relacji i zdarzeń. Z resztą, Manglano zadbał o to, aby jego bohaterowie byli wyraziści – mieli swoją przeszłość, wydarzenia, które wpłynęły na taki a nie inny charakter, czy zachowania, sympatie i antypatie.



Muzeum luster jest bardzo udanym thrillerem, w dodatku hiszpańskim, noszącym odpowiednie znamiona kulturowe i obyczajowe. Ta historia żyje, budzi emocje, podsuwa coraz to nowe pytania i nie pozwala czytelnikowi porzucić rozpracowywanie tej intrygi. Pisarz operuje bardzo dobrze symboliką zawartą w dziełach sztuki, a pasję w jego twórczości widać gołym okiem. Książka nie jest pozbawiona mankamentów, ale gubią się one w całym morzu ciekawych motywów, opowieści i postaci, które spotykamy na kartach Muzeum luster. Dla amatorów intryg osadzonych mocno w światku malarskim, ale i posiadającym solidne podwaliny historyczne książka Manglano powinna stanowić porcję solidnej lektury.


Tytuł: Muzeum luster

Tytuł oryginału: El Museo de los espejos

Autor: Luis Montero Manglano

Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Katarzyna Ostrowska

Data wydania: 2020-10-27

Liczba stron: 460

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS

ISBN: 9788381881357

8/10



Blue Carmen

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz