Humphrey Carpenter & Christopher Tolkien - J.R.R. Tolkien. Listy

 


Listy Mistrza

To grube tomiszcze to zbiór korespondencji wysłanej i nie wysłanej, zebranej przez kogoś wielkiego we współpracy z kimś większym, a której autorem był ktoś zdecydowanie największy. Piszę to z całą odpowiedzialnością i przekonaniem, bowiem John Ronald Reuel Tolkien jest dla mnie zdecydowanym mistrzem pióra. Po przeczytaniu „Listów” utwierdziłem się tylko w przekonaniu jak wielkim był również człowiekiem. Nie był odkrywcą, ani wizjonerem. Nie brylował na salonach. Nie popisywał się. Nie szukał poklasku. Robił po prostu swoje i stworzył świat absolutnie niepodrabialny, zdecydowanie większy od rzeczywistego, chociaż fantastyczny, za którym rzesze pisarzy w swojej twórczości nadal próbują nieudolnie nadążyć, nie mówiąc już o dorównaniu. Uniwersum udoskonalanego praktycznie przez całe życie przewyższyć się nie da.

Listów, o które postarał się Humphrey Carpenter na potrzeby powstania tej pozycji domyślam się, że zdobyć było nie łatwo. Ten we współpracy z synem mistrza – Christopherem starannie je wyselekcjonował, opracował i zebrał w niecałych 600 stronach z przypisami. Dzięki Pani Agnieszce Sylwanowicz, a także Wydawnictwu Zysk i S-ka miałem okazję przeczytać to wszystko w polskiej wersji językowej.

Tolkien kojarzony jest przede wszystkim z Władcą Pierścieni, jednak to dzięki Hobbitowi, który powstał trochę wcześniej roztrąbił gatunek fantastyczny na cały świat. Rzadziej kojarzy się z Silmarillionem, w którym to zawarty jest rdzeń Śródziemia, 3 Ery kształtowania tego świata, a który paradoksalnie wydany został najpóźniej. To właśnie te trzy tytuły będą pojawiać się w książce najczęściej. W listach do wydawnictwa Allen &Unwin, z przedstawicielami którego korespondował prawie przez całe swoje życie Tolkien porusza tematy skupiające się stricte na pomysłach wydawania tytułu i wokół niego krążące. Odskocznią (chociaż nie wiem czy to na pewno dobre słowo) od tworzenia, a jednocześnie i paradoksalnie wielką inspiracją i motywacją do pisania był syn TolkienaChris, który jak wspomniałem wyżej miał ogromny wkład w powstanie tej literackiej pozycji. Czytając tę korespondencję (obok listów z brytyjskim wydawnictwem zajmuje ona solidną część w książce) można ujrzeć Tolkiena jako – w dalszym ciągu pisarza – ale również pełnego miłości ojca i człowieka ze zdrowym podejściem do wielu spraw. Pisząc do syna porusza tematy związane m.in. z małżeństwem, miłością, przedstawia swoje spojrzenie na kwestię rozwodów przez pryzmat przysięgi kościelnej, na religię i Stwórcę (wątek przewija się przez prawie całą książkę i w żadnym wypadku nie nudzi ani nie irytuje). Z tych często kilkunastostronnych wypowiedzi płynie taka dawka inspiracji i zdroworozsądkowego przesłania, że człowiek łapie się za głowę widząc jak mało jest teraz ludzi tak trzeźwo myślących.

„Listy” posiadają również najbardziej szczegółowe objaśnienie elementów, jakie złożyły się na powstanie Sillmarillionu, Hobbita i Władcy Pierścieni, spośród tych, które miałem okazję przeczytać bądź usłyszeć. Uwierzcie, iż mimo wielkiego zamiłowania do twórczości Tolkiena, znalazłem tu kilka ciekawostek, o których nie wiedziałem i o których chętnie zacząłem rozmyślać.

Kolejnym aspektem, na który nie sposób nie zwrócić uwagi czytając jest fakt, iż mimo przeżycia dwóch światowych wojen, Tolkien w listach sprawia wrażenie jakby to wszystko toczyło się zawsze gdzieś obok niego lub nawet poza nim. Jakby zupełnie na niego nie wpływało. A wojna doświadczyła go na pewno. Był przecież oficerem sygnałowym podczas bitwy nad Sommą i należał do pułku Fizylierów z Lancashire. Ale o tym w "Listach" nie przeczytamy.

Pozycja Carpentera i Tolkiena należy do tych literackich tworów, których recenzować nie lubię. Takie książki mają gigantyczny wpływ na moją osobę i obawiam się, że całokształtu odczuć, jakie kierują mną po przeczytaniu nie da się przedstawić za pomocą słów. Te, mam wrażenie odzierają z wartości znacznie to, co chciałbym przekazać. W moim odczuciu książka jest piękna (i pięknie wydana!) i zdecydowanie warta przeczytania. Niech Was nie zraża objętość. A podejrzewam, że te 350 listów nie stanowi nawet połowy całego „listowego” dorobku Tolkiena. Uwielbiał je pisać!

Zabrakło mi tutaj tylko jednego. Korespondencji z członkami T.C.B.S. Można to jednak tłumaczyć tym, że panowie zdecydowanie częściej spotykali się w klubie osobiście, listów wobec tego nie pisali, lub takowe nie zachowały się, bądź autorzy książki nie weszli niestety w ich posiadanie. Poznanie długich i zażartych niekiedy kłótni czterech przyjaciół na przeróżne tematy, głównie literackie… to by było coś.

AUTOR: Humphrey Carpenter & Christopher Tolkien

TYTUŁ: J.R.R. Tolkien. Listy

GATUNEK: Dzienniki, wspomnienia, listy

DATA WYDANIA: 22.09.2020r

LICZBA STRON: 630

WYDAWNICTWO: Zysk i Ska

ISBN: 9788382020267   

OCENA: 🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟 (10/10)

PoważnieNiepoważny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz