Debora MacKenzie - Covid-19
Covid-19: pandemia, która nie powinna była się zdarzyć i jak nie dopuścić do następnej
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-07-28
Liczba stron: 360
Język: polski
ISBN: 9788381169691
Jak doszło do wybuchu pandemii COVID-19 i
jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z obecnego kryzysu na przyszłość?
Internet jest pełen teorii na temat
pandemii koronawirusa, a każdy dzień przynosi dziesiątki kolejnych, często
sprzecznych ze sobą opinii, w których łatwo się pogubić nawet specjaliście.
Książka wybitnej dziennikarki naukowej Debory MacKenzie jest pierwszą rzetelną,
a jednocześnie przystępnie napisaną analizą pandemii COVID-19.
MacKenzie zajmuje się epidemiami od
trzydziestu lat. Teraz wykorzystuje to doświadczenie, by wyjaśnić, w jaki
sposób COVID-19 zdołał w błyskawicznym tempie rozprzestrzenić się po całym
świecie, przyczyniając się do wybuchu największej od dekad pandemii.
Jej książka jest krótkim kursem
epidemiologii dla każdego: pokazuje mechanizmy rozprzestrzeniania się wirusów i
rozwoju pandemii; przedstawia historię innych groźnych epidemii (MERS, SARS,
H1N1, Zika i Eboli), które powinny były nas przygotować do obecnego kryzysu;
oraz ukazuje dramatyczne błędy w służbie zdrowia, które utorowały drogę dla
rozwoju COVID-19. Pokazuje również, jakie globalne działania powinniśmy
rozpocząć, by nie doprowadzić do wybuchu kolejnych pandemii w przyszłości.
Z dużą
ostrożnością podchodzę do książek związanych z COVIDem, ponieważ niektóre z
nich zostały napisane tylko po to, żeby zrobić biznes na aktualnej pandemii.
Jednakże już sam opis na książce „Covid-19: pandemia, która nie powinna była
się zdarzyć i jak nie dopuścić do następnej” mógł wskazywać na to, że ta
lektura będzie inna, a fakt, że została zakwalifikowana jako „literatura faktu”
dawał duże nadzieje.
Liczba
zachorowań wzrasta z dnia na dzień. Kilka dni temu utworzono w Polsce żółte i
czerwone strefy, na podstawie ilości zarażonych, w których zdecydowano o
włączeniu kolejnych obostrzeń – m.in. tych związanych z ilością osób na
weselach czy koniecznością noszenia maseczek nawet w przestrzeni publicznej.
Była wiosna, ludzi łatwiej było utrzymać w domach, większość była przerażona.
Przyszło lato, sezon wakacyjny, szkoły zamknięte, a rząd wprowadza dodatkowo
bon turystyczny, który powoduje, że ludziom po prostu opłaca się przemieszczać.
To powoduje, że liczba zachorowań, która jeszcze kilka tygodni temu spadała,
dziś rośnie i trudno przewidzieć kiedy w ogóle pojawi się spadek.
Debora
MacKenzie w książce „Covid-19” przede wszystkim skupia się na faktach. I choć
opisuje również nastroje społeczne, to pojawia się wiele faktów naukowych, z
którym nie możemy walczyć – trzeba je zaakceptować, pochylić głowy i powiedzieć
– „zlekceważyliśmy COVID-19”.
W
Chinach wirus był wiele tygodni przed tym, nim dowiedziało się o nim WHO czy media.
Chiny długo ukrywały tajemnicze zapalenia płuc, a gdy już potwierdziły, że taki
wirus się pojawił, to stanowczo zaprzeczały, by wirus ten przenosił się między
ludźmi. A wszystkiemu podobno był winien jeden z nietoperzy, którego ktoś
kiedyś zjadł na targu z egzotycznymi zwierzętami w Wuhan. Kolejnym przykładem
na ignorancję władz Chin było pozwolenie na przemieszczanie się wielu milionów
ludzi podczas jednego z chińskich świąt. Gdyby wtedy zakazano wyjazdów, jak
mówi autorka, rozprzestrzenianie się wirusa mogło być mniejsze nawet o 60%. A
jak wiemy, w skali świata, ta jedna decyzja Chin mogłaby uratować setki
ludzkich istnień.
Kilka
tygodni po wykryciu pierwszego przypadku powoli podejmowano kolejne decyzje –
zamknięcie granic Wuhan, obostrzenia w kolejnych prowincjach, przeprowadzane
testy. Co najśmieszniejsze - początkowo testowane były jedynie osoby, które
były w Chinach lub miały kontakt z kimś, kto był. Wtedy bezobjawowy wirus był
zapewne już w większości krajów na świecie i po cichu zaczynał zbierać żniwa.
Gdy WHO dowiedziało się o zagrożeniu, wydało zalecenia, które zostały
zignorowane przez wiele państw. Nie zaopatrzono się w niezbędne respiratory,
nie dokonano zakupu odpowiedniej ilości fartuchów, rękawiczek. Zapewne wszyscy
dobrze pamiętamy, co się działo w sklepach w marcu i jakie ceny na czarnym
rynku osiągały niektóre produkty. Wiele ze szwalni przerzuciło się na szycie
maseczek, a każdy, kto mógł, robił zapasy jedzenia. Nikt nie wiedział, co
przyniesie lockdown. Niestety po kilku tygodniach izolacji nikt nie
przyzwyczaił się do maseczek, a gdy zaczęto znosić obostrzenia, to wszyscy
nagle rzucili się na siłownie i do restauracji, do których zapewne na co dzień
nie chodzili. Ale zadziałał instynkt – jeśli czegoś nam zabroniono, to po
zdjęciu zakazów zrobimy wszystko, by móc wrócić do względnej normalności.
Debora
MacKenzie nie tylko krytykuje decyzje poszczególnych państw, ale przede
wszystkim podpiera się badaniami naukowymi i faktami ze środowiska medycznego,
a każda z takich ciekawostek opatrzona jest przypisem, co bardzo szanuję.
Autorka wspomina także, że pierwsze wzmianki o wirusie pojawiały się na forach
medycznych, ale lekarze publikujący posty byli szybko uciszani. Na świecie
mieliśmy wiele epidemii, które do dziś budzą strach: ebola, hiszpanka czy
chociażby SARS, którego bliskim kuzynem jest COVID-19. Wydaje mi się jednak, że
wiele osób nie ma świadomości, że koronawirus dopiero zaczął zabawę, co już
widać po wzroście zachorowań – a wakacje jeszcze się nie skończyły.
Lektura
składa się z 8 rozdziałów, w których autorka zastanawia się, czy była szansa na
zatrzymanie wirusa na początku, a także czy jest szansa, że za kilka lat nie
pojawi się kolejna pandemia. Książka zdecydowanie jest warta przeczytania, bo
nie ma tam miejsca na spekulacje, a ilość faktów i przypisów powoduje, że
możemy jeszcze długo zgłębiać ten temat i nie ufać mediom we wszystko co mówią.
Moja
ocena: 9/10
Autor:
Małgorzata Celińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz