"Królowa pszczół" Nina Nirali

Królowa pszczół, nowa powieść Niny Nirali, to książka przyciągająca uwagę piękną, nieco orientalną okładką i zachęcająca opisem, który sugeruje historię rozgrywającą się w ciekawym miejscu - w Indiach. Wydawać by się mogło, że pomysł na fabułę, a więc przypadkowe spotkanie kobiety i mężczyzny z różnych światów, z różnymi bagażami trudnych doświadczeń, chociaż niekoniecznie oryginalny, może jednak zaowocować zajmującą opowieścią. Tymczasem okazuje się, że w tym przypadku nie do końca tak jest…


Przede wszystkim ta historia to taki klasyczny wyciskacz łez, gdzie nagromadzenie dramatów i tragedii dotykających bohaterów jest wprost proporcjonalne do liczby wielkich słów i mądrych myśli przez nich wypowiedzianych. Czego to nie ma w tej książce - znajdziemy tam zarówno rozwody, jak i nowe związki, choroby, bankructwa, oszustów i drani, nieślubne dzieci, kobiety źle traktowane przez mężczyzn, czy nawet małe dziewczynki zmuszane przez rodzinę do ślubu. Nagromadzenie wątków, zwłaszcza tych tragicznych, jest tak duże, że cała naiwna i prosta akcja wręcz rozchodzi się w szwach, pozostawiając jednak u czytelnika niedosyt związany z nielogicznymi wydarzeniami i zachowaniami bohaterów, a czasem wręcz zażenowanie.

Jest to książka nastawiona na emocje, a niekoniecznie na dobrze poprowadzoną, spójną i logiczną historię. Napisana jest w bardzo prostym, nieskomplikowanym stylu, który sugeruje raczej, że autorka jest osobą początkującą, a nie twórcą wielu powieści. Ubarwiona została dość nieudolnie zbudowanymi metaforami i mało oryginalnymi rozmyślaniami bohaterów, przez co czuje się w niej jakąś taką toporność charakteryzującą niektóre powieści kobiece. Wyświechtane frazesy padające z ust wszystkich postaci i pojawiające się w ich rozmyślaniach powodują, że czytelnik zamiast się wzruszać, czy podbudować tymi mądrościami, raczej co chwila przewraca oczami z irytacji.

Wątek miłosny, tak jak i pozostałe zagadnienia poruszane w tej powieści jest naiwny, szybki i właściwie nierealny, dodatkowo drażniące było ciągłe podkreślanie różnicy wieku między bohaterami. Naprawdę wydaje mi się, że już nikogo nie szokuje związek, w którym kobieta jest 10 lat starsza od mężczyzny, nawet w Indiach, kraju wciąż konserwatywnym jeśli chodzi o stosunki damsko-męskie. Pozostałe wątki nie były też zachwycające, chociaż należy pochwalić autorkę za pokazanie, że ciągle jeszcze są miejsca, gdzie młode dziewczęta wbrew swojej woli poślubiają dorosłych mężczyzn wybranych przez rodziny. Szkoda, że problem ten został poruszony w sposób dość naiwny i nierealny, bo mógłby stanowić najlepszą i najbardziej wartościową część tej książki.

Również postacie występujące w tej powieści i opisy ich charakterów pozostawiają wiele do życzenia. O głównej bohaterce tak naprawdę nie dowiemy się zbyt wiele, może poza bardzo pochwalnym przedstawieniem niektórych jej cech. Skylar Bassani jawi się w tej książce bowiem jako obrończyni uciśnionych, ratowniczka świata, odważna kobieta, która walczy o innych. Wystarczy, że raz się z kimś spotka i śmiało rzuci mu w twarz kilka niekoniecznie odkrywczych słów, a osoba ta zmienia całe swoje życie i staje się innym człowiekiem. Trudno czasami zrozumieć jej postępowanie, które momentami jest nielogiczne, a czasem wręcz zbyt brawurowe.

Pozostali bohaterowie są z kolei zupełnie płascy i bez życia, mdli i jednowymiarowi, ginący gdzieś w tych tragediach i wydarzeniach z życia głównej bohaterki. Nawet Ravish, najważniejsza postać poza Skylar, jest bez wyrazu, stanowi tylko taki bezbarwny dodatek do akcji. Tak samo mała Anu, czy inni bohaterowie przewijający się na drugim, czy nawet trzecim planie, którzy pojawiają się i znikają, najczęściej będąc niekoniecznie potrzebni do rozwoju całej opowieści. Z kolei postacie negatywne są tak spłycone, że aż żal czytać jak zachowują się jak klasyczne czarne charaktery, nie mając w sobie jednak ani krztyny szarości, jakichś innych cech poza podłością i nikczemnością.

Bardzo rozczarowała mnie ta książka, bo zapowiadała się naprawdę ciekawie, ma też wiele dobrych ocen w blogosferze, a tymczasem okazała tak spłaszczona i napakowana niepotrzebnymi dramatami, że chociaż czyta się ją szybko, to jest bardzo przeciętną lekturą. Być może dla osób, które lubią takie klimaty rodem z typowych historii romansowych i smutne, wyciskające łzy powieści, będzie to coś interesującego, ja jednak nie należę do takich czytelników. Choć czasami zdarza mi się wzruszać się przy czytaniu wyjątkowo poruszających historii, to w przypadku tej lektury raczej wzdychałam i przewracałam oczami ze zniecierpliwienia, a momentami wręcz nudy.

Tytuł: "Królowa pszczół"
Autor: Nina Nirali
Data wydania: 2020-07-01
Wydawca: Wydawnictwo Novae Res
Liczba stron: 436
ISBN: 978-83-8147-788-8

Autorka recenzji: Aga K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz