Rywalki. Dziesięć utalentowanych kobiet, które zmieniły historię - Paola Calvetti

Rywalki. Dziesięć utalentowanych kobiet, które zmieniły historię - Paola Calvetti

 

Opowieść o niezwykłych kobietach, których jawna lub ukryta rywalizacja na zawsze zmieniła oblicze kina, teatru, biznesu i mody.

Solidarność kobiet może być niezwykłą siłą, dzięki której rozwija się talent i osiąga szczyt kariery. Jednak to zacięta rywalizacja często zmienia bieg historii i przykuwa powszechną uwagę. Sarah Bernhardt i Eleonora Duse, Coco Chanel i Elsa Schiaparelli, Helena Rubinstein i Elizabeth Arden, Hedda Hopper i Louella Parsons, a także siostry Joan Fontaine i Olivia de Havilland – biografie tych genialnych kobiet, kwestionujących normy społeczne i będących wizjonerkami w swoich dziedzinach, są historiami zaciętej rywalizacji, która sprawiła, że każda z nich nie tylko odniosła sukces, lecz również zainspirowała kobiety na całym świecie.

Książka Paoli Calvetti to wciągająca lektura o nich i o czasach, w których żyły, o ich walce zarówno między sobą, jak i ze zdominowanym przez mężczyzn światem.



„Rywalki. Dziesięć utalentowanych kobiet, które zmieniły historię” Paoli Calvetti to książka, która udowadnia, że kobieca rywalizacja bywa siłą napędową zmian, a nie wyłącznie źródłem konfliktów. Autorka sięga po znane nazwiska ze świata kultury, mody, kina i biznesu, by pokazać, jak napięcie między wybitnymi jednostkami potrafiło kształtować całe epoki. To opowieść o ambicji, determinacji i cenie, jaką płaci się za sukces.

Calvetti prowadzi narrację lekko i przystępnie, unikając tonu akademickiego. Każdy rozdział poświęcony jest innej parze kobiet, których losy splotły się w sposób jawny lub ukryty. Rywalizacja nie zawsze miała formę otwartego konfliktu – czasem była cicha, podszyta zazdrością, czasem wręcz nieuświadomiona przez jedną ze stron. Dzięki temu książka zyskuje psychologiczną głębię i daleka jest od prostych ocen.

Szczególnie interesująco wypadają portrety kobiet ze świata mody i biznesu. Coco Chanel i Elsa Schiaparelli czy Helena Rubinstein i Elizabeth Arden zostały pokazane nie tylko jako ikony stylu i przedsiębiorczości, ale przede wszystkim jako silne osobowości, które nie zgadzały się na kompromisy. Autorka nie idealizuje swoich bohaterek, odsłaniając ich trudne charaktery, obsesję kontroli i bezwzględność, które często szły w parze z wizjonerstwem.

Ciekawym kontrapunktem są historie rywalizacji w świecie kina i mediów. Relacje między Joan Fontaine i Olivią de Havilland czy między wpływowymi dziennikarkami plotkarskimi pokazują mniej elegancką stronę sukcesu. Tu stawką była popularność, wpływy i władza nad opinią publiczną, a metody bywały dalekie od szlachetnych. Te rozdziały unaoczniają, jak cienka bywa granica między karierą a niszczeniem innych.

Dużym atutem książki jest szeroki kontekst historyczny i społeczny. Calvetti umiejętnie wpisuje losy bohaterek w realia epok, w których przyszło im działać – świata zdominowanego przez mężczyzn, ograniczeń obyczajowych i nieustannej walki o uznanie. Dzięki temu rywalizacja nie jest tu jedynie osobistą ambicją, lecz odpowiedzią na systemowe bariery.

Autorka zachowuje wyraźny dystans wobec opisywanych postaci. Nie feruje wyroków i nie próbuje rozstrzygać, która z rywalek „wygrała”. Zamiast tego pozwala czytelnikowi samodzielnie ocenić decyzje i wybory kobiet, pokazując zarówno blaski, jak i cienie ich życiorysów. Taka narracja sprzyja refleksji nad tym, czym naprawdę jest sukces.

„Rywalki” czyta się szybko i z dużym zainteresowaniem. To książka, która sprawdzi się zarówno jako inspirująca lektura, jak i jako punkt wyjścia do głębszych rozważań o ambicji, współzawodnictwie i solidarności kobiet. Nie jest to sucha biografia, lecz żywa opowieść o emocjach, charakterach i decyzjach, które miały realny wpływ na historię.

To propozycja dla czytelników, którzy lubią literaturę faktu podaną w atrakcyjnej, niemal narracyjnej formie. Paola Calvetti stworzyła książkę, która pokazuje, że za wielkimi nazwiskami kryją się ludzie z krwi i kości, a rywalizacja – choć bywa bolesna – potrafi wydobyć to, co w nich najpotężniejsze.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celinska

Moja ocena: 8/10

 

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

biografia, autobiografia, pamiętnik

Data wydania: 2025-10-07

Liczba stron: 320

ISBN: 9788383356747

 


 

Śmiały - Elżbieta Cherezińska

Śmiały - Elżbieta Cherezińska

 

„Śmiały” to pierwsza część dwutomowej opowieści o jednym z najwybitniejszych polskich władców. O świecie, w którym żył i o królestwie, które podźwignął z ruin. Pełna sekretnych żywiołów, głębokiej miłości, ale także przemocy i zdrady.

W drugiej połowie XI wieku Europą wstrząsały potężne konflikty. W rebeliach pogańskich mordowano biskupów, zaczęła się wielka schizma, spór między papiestwem i cesarstwem osiągnął apogeum. Król Niemiec walczył z własnymi poddanymi, Czechy, Węgry i Ruś Kijowska pogrążone były w bratobójczych wojnach. W tym burzliwym czasie piętnastoletni Bolesław po nagłej śmierci ojca, Kazimierza Odnowiciela, został władcą zrujnowanego Królestwa Polskiego. Możni tylko czekali, aż zaczną rządzić zza pleców młodego księcia. On jednak szybko pojął, że w sztuce wojennej najważniejsza jest gra dyplomatyczna, a najtrudniejsze bitwy rozgrywa się z tymi, którzy są najbliżej. Udowodnił, że nie bez powodu nazwano go imieniem pierwszego króla i potwierdził swe prawa do dziedzictwa po nim.

Autorka z benedyktyńską dokładnością i nieposkromioną wyobraźnią rekonstruuje dawne dzieje, z rozmachem tworząc świat, od którego trudno się oderwać. Nie brakuje w nim gorzkich diagnoz, politycznego wyrachowania i zaskakujących zwrotów akcji. Jest i to, co u niej bardzo ważne: kobiety wydobyte z mroku dziejów.

„Historii uczymy się w czasie przeszłym dokonanym. Ja chcę ją opowiadać w czasie teraźniejszym, chcę zaprosić Czytelników do chwili jej tworzenia. Gdy wspominamy króla Bolesława Szczodrego, dodajemy: »to ten, który zabił biskupa«. To nie było jego największe osiągnięcie. Cofnijmy się w czasie. Poznajmy Bolesława Śmiałego”. Elżbieta Cherezińska





 „Śmiały” Elżbiety Cherezińskiej otwiera nowy, ambitny cykl poświęcony jednemu z najbardziej niejednoznacznych władców w polskiej historii. Autorka sięga po postać Bolesława II i już w pierwszym tomie pokazuje, że nie interesuje jej pomnikowa opowieść ani prosta rehabilitacja króla obciążonego „czarną legendą”. To raczej próba wejścia w sam środek XI wieku i spojrzenia na wydarzenia tak, jakby działy się tu i teraz, w świecie pełnym chaosu, przemocy i politycznych napięć.

Akcja powieści rozpoczyna się w momencie narodzin przyszłego władcy, a następnie prowadzi czytelnika przez lata jego dorastania i wczesnego panowania. Bolesław obejmuje władzę jako bardzo młody człowiek, w państwie wyniszczonym wcześniejszymi kryzysami i niepewnym własnych granic. Cherezińska świetnie oddaje ciężar tej sytuacji: presję możnych, nieufność elit i konieczność szybkiego dojrzewania w świecie, w którym błąd może kosztować życie lub utratę władzy.

Jednym z największych atutów „Śmiałego” jest szerokie, europejskie tło wydarzeń. Polska nie istnieje tu w próżni – autorka konsekwentnie pokazuje ją jako część skomplikowanej układanki politycznej, obejmującej Cesarstwo, Czechy, Węgry, Ruś Kijowską i Skandynawię. Konflikty religijne, wielka schizma i spór papiestwa z cesarstwem stają się nie tylko historycznym kontekstem, ale realną siłą wpływającą na decyzje bohaterów.

Cherezińska z dużą odwagą mierzy się także z postacią biskupa Stanisława, unikając jednoznacznych ocen i prostych podziałów na winnych i niewinnych. W tej opowieści nic nie jest czarno-białe, a polityka, wiara i ambicja przenikają się na każdym kroku. Autorka pokazuje, jak cienka bywa granica między świętością a władzą oraz jak łatwo historia upraszcza wydarzenia, które w rzeczywistości były znacznie bardziej złożone.

Na szczególne uznanie zasługują kobiece bohaterki powieści. Cherezińska konsekwentnie wydobywa je z marginesu dziejów, czyniąc z nich postacie wpływowe, wyraziste i pełnoprawne. Matki, żony, córki i władczynie nie są tu jedynie tłem dla męskich ambicji, lecz aktywnie uczestniczą w kształtowaniu politycznych sojuszy i osobistych wyborów Bolesława.

Język powieści jest gęsty, plastyczny i nasycony emocjami. Autorka z benedyktyńską dokładnością rekonstruuje realia epoki, jednocześnie nie rezygnując z elementów symbolicznych i niemal mitycznych, które nadają narracji głębi. Opisy bitew, obrzędów i codziennego życia przeplatają się z intymnymi scenami, budując świat surowy, ale niezwykle sugestywny.

„Śmiały” to powieść wymagająca, lecz bardzo satysfakcjonująca. Nie jest to lekka lektura historyczna, lecz rozbudowana opowieść o dojrzewaniu do władzy, odpowiedzialności i samotności władcy. Cherezińska nie narzuca czytelnikowi ocen, pozostawiając przestrzeń na własne refleksje i wątpliwości.

Pierwszy tom cyklu zamyka się w momencie, który wyraźnie zapowiada dalsze dramatyczne wydarzenia. To książka, która nie tylko przywraca Bolesława Śmiałego zbiorowej wyobraźni, ale też zachęca do ponownego namysłu nad tym, jak opowiadamy historię. Dla miłośników powieści historycznych jest to lektura obowiązkowa, a dla czytelników Cherezińskiej – kolejny dowód jej narracyjnej odwagi i literackiej klasy.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 9/10

 

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Cykl: Bolesław II (tom 1)

powieść historyczna

Data wydania: 2025-10-28

Liczba stron: 440

ISBN: 9788383356969

 

Kapsuła - Wojciech Wójcik

Kapsuła - Wojciech Wójcik

 

W liceum im. Władysława Jagiełły nikt się nie spodziewa, że szkolna uroczystość

zakończy się skandalem i… śmiercią.

Justyna Wysocka, bibliotekarka, zostaje wyznaczona do organizacji obchodów

czterdziestolecia szkoły. Jedną z głównych atrakcji ma być prezentacja pamiątek z

odnalezionej kapsuły czasu. Gdy na ekranie pojawia się zdjęcie nagiej kobiety, uroczysta

atmosfera pryska. Justyna podejrzewa, że odpowiadają za to uczniowie z klasy IIIc.

Ale to dopiero początek. Jeszcze tego samego wieczoru w szkole wybucha pożar. Ginie

nauczyciel, o którym krążyły niepokojące plotki. W tym samym czasie znika uczennica, a jej

kolega z klasy odkrywa, że podała jego adres jako miejsce, do którego rzekomo się wybierała

– choć tam nie dotarła.

Im głębiej bohaterowie zanurzają się w przeszłości, tym mroczniejsze tajemnice wychodzą na

jaw. Kim była kobieta ze zdjęcia? Dlaczego wykonano je w ogrodzie ucznia? I co oznacza

drewniany krzyż, który ktoś po latach postawił w tym samym miejscu?

W szkole wszyscy mają coś do ukrycia, a historia sprzed lat jeszcze się nie skończyła...





 „Kapsuła” Wojciecha Wójcika to kryminał, który udowadnia, że z pozoru zwyczajne miejsca mogą skrywać najbardziej niepokojące tajemnice. Autor osadza akcję niemal w całości w przestrzeni liceum, czyniąc ze szkoły nie tylko tło wydarzeń, ale pełnoprawnego bohatera powieści. Jubileuszowa uroczystość, która miała być sentymentalnym powrotem do przeszłości, szybko przeradza się w serię dramatycznych zdarzeń, a niewinna kapsuła czasu staje się zapalnikiem dla lawiny sekretów.

Początek powieści działa jak precyzyjnie skonstruowana pułapka na czytelnika. Skandal obyczajowy podczas akademii, szokujące zdjęcie i reakcje zgromadzonych tworzą atmosferę napięcia, która nie opuszcza już do ostatnich stron. Wójcik umiejętnie pokazuje, jak jedno wydarzenie potrafi rozsadzić hermetyczną społeczność i uruchomić mechanizm wzajemnych oskarżeń, plotek oraz strachu przed ujawnieniem niewygodnej prawdy.

Dużą siłą „Kapsuły” jest galeria bohaterów. Autor konsekwentnie unika schematu klasycznego śledczego, oddając inicjatywę postaciom uwikłanym w sprawę niejako mimochodem. Bibliotekarka Justyna Wysocka i były policjant, dziś szkolny ochroniarz, prowadzą własne, nieoficjalne dochodzenia, które stopniowo się zazębiają. Dzięki temu narracja zyskuje wielowymiarowość, a czytelnik obserwuje te same wydarzenia z różnych perspektyw.

Wójcik sprawnie balansuje między teraźniejszością a przeszłością. Wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat nie są jedynie historycznym dodatkiem, lecz realnie wpływają na losy współczesnych bohaterów. Motyw kapsuły czasu nabiera tu symbolicznego znaczenia – to metafora spraw, które miały zostać zapomniane, a które z uporem wracają, domagając się rozliczenia. Autor pokazuje, że czas nie zawsze leczy rany, a czasem jedynie je maskuje.

Na uwagę zasługuje również warstwa obyczajowa powieści. Szkoła przedstawiona jest jako mikrokosmos, w którym kumulują się napięcia społeczne, ambicje, frustracje i lęki. Wątki dotyczące relacji nauczycieli z uczniami, presji środowiska czy medialnej nagonki zostały poprowadzone bez sensacyjnej przesady, za to z dużą uważnością na psychologiczne niuanse. Dzięki temu historia nabiera wiarygodności i ciężaru emocjonalnego.

Styl autora pozostaje przystępny i dynamiczny, co przy objętości ponad pięciuset stron ma kluczowe znaczenie. Narracja prowadzona jest płynnie, a kolejne rozdziały kończą się w punktach, które skutecznie zachęcają do dalszej lektury. Wójcik potrafi dawkować informacje i stopniowo odsłaniać karty, nie zdradzając zbyt wcześnie, w jakim kierunku zmierza opowieść.

Finał powieści przynosi satysfakcję, bo wszystkie wątki zostają domknięte, a motywy bohaterów zyskują sens w szerszym kontekście. Autor nie idzie na skróty i nie ucieka w łatwe rozwiązania, podkreślając, że prawdziwym źródłem zła nie są przedmioty ani przypadki, lecz ludzkie decyzje i zaniedbania. Kapsuła okazuje się jedynie lustrem, w którym odbijają się dawne grzechy.

„Kapsuła” to kryminał mroczny, wielowątkowy i mocno osadzony w realiach małej społeczności. Spodoba się czytelnikom, którzy cenią historie, w których przeszłość i teraźniejszość splatają się w niepokojącą całość, a zagadka kryminalna jest pretekstem do głębszej refleksji nad pamięcią, winą i odpowiedzialnością. To jedna z tych książek, po których zamknięciu długo jeszcze myśli się o tym, co lepiej byłoby zostawić zakopane.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celinska

Moja ocena: 9/10

 

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

kryminał, sensacja, thriller

Data wydania: 2025-10-28

Liczba stron: 536

ISBN: 9788383356914

 

Krótka historia inteligencji. Ewolucja, sztuczna inteligencja i pięć przełomów, które ukształtowały nasz mózg - Max Solomon Bennett

Krótka historia inteligencji. Ewolucja, sztuczna inteligencja i pięć przełomów, które ukształtowały nasz mózg - Max Solomon Bennett

 

Co ewolucja naszego mózgu może nam powiedzieć o przyszłości sztucznej inteligencji?

Od kilku lat jesteśmy świadkami niesamowitego rozwoju i ekspansji sztucznej inteligencji w kolejnych dziedzinach naszego życia. A jednak wciąż pozostają obszary, w których AI znacząco przegrywa z ludzkim mózgiem. Jak to możliwe, że AI może pokonać arcymistrza w szachach, ale nie potrafi skutecznie załadować zmywarki? Jak pokazuje Max Bennett, znalezienie odpowiedzi na to pytanie wymaga zanurzenia się w długiej historii ewolucji ludzkiego mózgu, pełnej falstartów, ślepych uliczek i innowacyjnych skoków.

Krótka historia inteligencji wypełnia lukę pomiędzy neurobiologią i AI, łącząc koncepcje z obu dziedzin w jedną opowieść. Pokazuje, w czym sztuczna inteligencja dorównała lub przewyższyła ludzki mózg, a gdzie nadal zawodzi i dlaczego. A przede wszystkim opowiada, w jaki sposób zrozumienie pięciu przełomów w ewolucji mózgu może nam pomóc przewidzieć przyszłą ścieżkę rozwoju sztucznej inteligencji.




„Krótka historia inteligencji” Maxa Solomona Bennetta to ambitna, a zarazem zaskakująco przystępna próba połączenia dwóch światów: ewolucji biologicznej i współczesnej sztucznej inteligencji. Autor stawia pytanie, które coraz częściej pojawia się w debacie publicznej – dlaczego maszyny potrafią wykonywać niezwykle złożone obliczenia, a jednocześnie nie radzą sobie z prostymi, codziennymi czynnościami? Odpowiedzi szuka nie w przyszłości, lecz głęboko w przeszłości, cofając się do samych początków życia na Ziemi.

Bennett prowadzi czytelnika przez miliardy lat ewolucji w sposób narracyjny, niemal opowieściowy. Zamiast zasypywać specjalistycznym żargonem, tłumaczy złożone procesy jasno i logicznie, pokazując, że rozwój inteligencji nie był prostą linią postępu, lecz serią prób, błędów i ślepych zaułków. Dzięki temu książka nie odstrasza laików, a jednocześnie nie spłyca tematu do poziomu popularnych uproszczeń.

Szczególnie ciekawie wypada koncepcja pięciu przełomów, które ukształtowały ludzki mózg. Autor pokazuje, że to właśnie te ewolucyjne skoki – a nie pojedynczy „gen inteligencji” – zadecydowały o naszej zdolności do adaptacji, kreatywności i rozwiązywania problemów. W tym kontekście sztuczna inteligencja jawi się nie jako konkurent człowieka, lecz jako system rozwijający się zupełnie inną ścieżką.

Dużą zaletą książki jest szeroka perspektywa. Bennett nie ogranicza się do neurobiologii, lecz sięga także po przykłady z psychologii, socjologii i historii, pokazując inteligencję jako zjawisko zbiorowe, zakorzenione w relacjach i środowisku. Dzięki temu czytelnik lepiej rozumie, dlaczego ludzki mózg tak dobrze radzi sobie z chaosem świata, a algorytmy wciąż potrzebują jasno zdefiniowanych reguł.

Autor umiejętnie rozprawia się również z popularnymi lękami związanymi z rozwojem AI. Zamiast wizji zastąpienia człowieka przez maszyny, proponuje bardziej wyważony obraz, w którym różnice między inteligencją biologiczną a sztuczną są równie istotne jak podobieństwa. To podejście uspokajające, ale nie naiwne – Bennett nie ignoruje ograniczeń ani potencjalnych zagrożeń.

Forma książki sprzyja przyswajaniu wiedzy. Liczne schematy, wykresy i ilustracje porządkują treść i pomagają zrozumieć trudniejsze fragmenty, choć dla części czytelników mogą być momentami rozpraszające. Mimo sporej objętości lektura wciąga i czyta się ją szybciej, niż sugerowałaby liczba stron.

Nie wszystkie partie książki są równie mocne. Fragmenty najbardziej szczegółowo odnoszące się do współczesnej sztucznej inteligencji wypadają nieco słabiej niż fascynujące opowieści o ewolucji życia i mózgu. Na szczęście tych technicznych odniesień nie ma na tyle dużo, by zaburzyły rytm narracji.

„Krótka historia inteligencji” to książka, która nie tylko poszerza wiedzę, ale także pobudza ciekawość i zachęca do dalszych poszukiwań. To jedna z tych popularnonaukowych pozycji, po których czytelnik zaczyna zadawać więcej pytań, niż miał na początku. Bennett udowadnia, że o najbardziej złożonych zjawiskach można pisać jasno, pasjonująco i bez protekcjonalnego tonu – i właśnie w tym tkwi największa siła tej książki.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celinska
Moja ocena: 8/10

 

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Popularnonaukowa

Data wydania: 2025-09-30

Liczba stron: 560

ISBN: 9788383356723

 

 

Popielate słońca - Żaneta Pawlik

Popielate słońca - Żaneta Pawlik

 

Piękno rodzi się w mroku…

Trzydzieści lat temu Leszek stracił wzrok. Tylko rzeźbienie w glinie dawało mu ukojenie – do czasu gdy związał się z Ewą i zrezygnował z tej pasji. Z biegiem lat coraz bardziej oddalał się od partnerki i dorastającej córki. Teraz zbliża się do pięćdziesiątki i zdaje sobie sprawę, że choć nie chciał być więźniem swoich ograniczeń, to właśnie takim się stał.

Joanna znalazła się na życiowym zakręcie. Romans z przełożonym zakończył się katastrofą, a zaraz po powrocie z urlopu, podczas którego chciała oderwać się od przykrych wspomnień, zostaje zwolniona z pracy. Przypadek sprawia, że staje się świadkiem kolizji drogowej i ratuje z niej Leszka. Spotkanie dwojga poranionych ludzi daje początek nieoczekiwanej przyjaźni. W świecie pełnym życiowych zawirowań, rodzinnych napięć i utraconych szans oboje muszą odnaleźć nową drogę – ku sobie, ku marzeniom, ku nadziei.





 „Popielate słońca” Żanety Pawlik to powieść obyczajowa, która pod warstwą historii o relacjach i życiowych kryzysach kryje znacznie głębszą opowieść o widzeniu i niewidzeniu – siebie, innych ludzi oraz własnych potrzeb. Autorka prowadzi czytelnika w świat bohaterów poranionych, zagubionych i często moralnie niejednoznacznych, unikając łatwych ocen i prostych emocjonalnych chwytów.

Centralną postacią jest Leszek, niewidomy od trzydziestu lat mężczyzna, którego życie stopniowo skurczyło się do czterech ścian mieszkania i narastającej frustracji. Pawlik pokazuje go bez upiększeń: jako człowieka zgorzkniałego, trudnego, momentami agresywnego, ale jednocześnie głęboko zranionego i pozbawionego sensu. Jego niepełnosprawność nie jest tu literackim ornamentem, lecz realnym doświadczeniem codzienności, pełnej barier, upokorzeń i drobnych, bolesnych potknięć.

Relacja Leszka z partnerką Ewą i dorastającą córką została opisana w sposób wyjątkowo przejmujący. To obraz miłości, która wygasła, poświęcenia, które nie przyniosło wdzięczności, i narastającego zmęczenia rolą opiekunki. Autorka z dużą wrażliwością pokazuje, jak łatwo w takich relacjach granica między troską a przemocą emocjonalną zaczyna się zacierać, a obie strony czują się równie uwięzione.

Drugą ważną bohaterką jest Joanna – kobieta po serii życiowych porażek, moralnie nieoczywista, momentami wręcz odpychająca. Jej spotkanie z Leszkiem nie ma w sobie nic z romantycznego schematu; rodząca się między nimi relacja jest szorstka, nieufna i daleka od idealizacji. To właśnie ten brak lukru sprawia, że ich przyjaźń wydaje się prawdziwa i przekonująca.

Szczególnym atutem powieści jest sposób, w jaki autorka opisuje codzienność osoby niewidomej. Detale związane z poruszaniem się po mieście, funkcjonowaniem w domu czy zależnością od innych budują realistyczny obraz życia, które wymaga nieustannej czujności i adaptacji. Jednocześnie Pawlik pokazuje, że ślepota nie dotyczy wyłącznie oczu – wiele postaci w tej książce porusza się po omacku także emocjonalnie.

Symboliczny wymiar tytułowych „popielatych słońc” nadaje powieści poetyckiej głębi. Oczy Leszka, wygasłe i przysypane popiołem, stają się metaforą utraconych marzeń, niewypowiedzianych żalów i relacji, które zamieniły się w pogorzelisko. To mocny, zapadający w pamięć obraz, który spaja całą narrację.

Mimo ciężaru poruszanych tematów książka nie jest przytłaczająca. Autorka prowadzi historię w stronę delikatnego światła, pokazując, że nawet po latach rezygnacji i błędnych wyborów możliwa jest zmiana. Powrót Leszka do rzeźbienia, drobne gesty odbudowujące relacje i nieoczekiwane decyzje bohaterów nadają opowieści ton ostrożnej nadziei.

„Popielate słońca” to dojrzała, emocjonalnie intensywna powieść, która zostaje z czytelnikiem na długo po lekturze. Nie oferuje prostych rozwiązań ani jednoznacznych bohaterów, ale zmusza do refleksji nad tym, jak łatwo zranić drugiego człowieka i jak trudno zawalczyć o własne marzenia. To jedna z tych książek, które bolą, ale jednocześnie dają poczucie, że nawet w największym mroku może pojawić się promień sensu.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celinska

Moja ocena: 8/10

 

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

literatura obyczajowa, romans

Data 1. wyd. pol.: 2025-10-07

Liczba stron: 352

ISBN: 9788383356792

Koniec jest moim początkiem - Tiziano Terzani

Koniec jest moim początkiem - Tiziano Terzani

 

Jeżeli mnie zapytasz, co zostawiam po sobie, odpowiem, że książkę, która może komuś pomóc ujrzeć świat w lepszym świetle, cieszyć się bardziej własnym życiem, zobaczyć je w szerszym kontekście, w takim, jaki ja teraz czuję tak mocno.

Ta pośmiertna książka, przygotowana do druku przez syna autora, jest doskonałym sprawdzianem szczerości. To podróż niezmordowanego globtrotera, który starał się doprowadzić do końca swoje ostatnie dziennikarskie śledztwo. Chciał odnaleźć sens choroby, śmierci, cierpienia. Aby tego dokonać, trzeba było wielkiego dziennikarza. Jednego z największych na świecie.




„Koniec jest moim początkiem” Tiziana Terzaniego to książka wyjątkowa – intymna, spokojna i głęboko poruszająca, a przy tym pozbawiona sentymentalizmu. Powstała jako zapis rozmów autora z synem, prowadzonych u kresu życia, staje się czymś więcej niż autobiografią. To świadomy testament człowieka, który całe życie poświęcił patrzeniu na świat uważnie, krytycznie i z empatią.

Forma dialogu nadaje tej opowieści niezwykłą naturalność. Nie ma tu patetycznych monologów ani chęci podsumowania wszystkiego w sposób definitywny. Jest rozmowa – szczera, czasem bolesna, czasem pełna ciepła – w której ojciec i syn spotykają się na równych prawach. Folco nie tylko zadaje pytania, ale tworzy przestrzeń, w której Terzani może mówić swobodnie, bez dziennikarskiej maski.

Autor wraca do dzieciństwa we Florencji, do skromnego domu pełnego miłości, do pierwszych doświadczeń, które ukształtowały jego wrażliwość i niezgodę na niesprawiedliwość. Te fragmenty są niezwykle plastyczne i pokazują, że pragnienie zrozumienia świata nie rodzi się nagle, lecz dojrzewa latami, wyrasta z obserwacji i poczucia odpowiedzialności za innych.

Dużą część książki zajmują wspomnienia z pracy korespondenta zagranicznego. Terzani prowadzi czytelnika przez burzliwe dekady XX wieku, przez Azję targaną rewolucjami, wojnami i ideologicznymi złudzeniami. Nie jest to jednak sucha kronika wydarzeń, lecz refleksja nad tym, jak wielkie idee potrafią zamieniać się w opresję i jak łatwo idealizm przegrywa z ludzką żądzą władzy.

Szczególnie wybrzmiewają fragmenty poświęcone dziennikarstwu. Terzani mówi o etyce zawodu, o odpowiedzialności za słowo, o potrzebie odwagi i niezależności. Jego doświadczenia pokazują, jak trudne jest zachowanie uczciwości w świecie nacisków politycznych i ekonomicznych, a jednocześnie jak bardzo jest to konieczne, jeśli dziennikarstwo ma mieć sens.

Najbardziej przejmująca warstwa książki dotyczy jednak choroby i przemijania. Autor nie ukrywa cierpienia, ale też nie czyni z niego centrum narracji. Rak staje się impulsem do najważniejszego śledztwa w jego życiu – poszukiwania sensu śmierci i pogodzenia się z jej nieuchronnością. Terzani pisze o tym z zadziwiającym spokojem, jakby patrzył na własny koniec z dystansu, który przynosi ulgę, a nie strach.

Mimo ciężaru poruszanych tematów książka nie przytłacza. Przeciwnie – emanuje spokojem i afirmacją życia. Autor wielokrotnie podkreśla, że czuje się człowiekiem spełnionym, który nie poszedł na łatwe kompromisy i nie żałuje obranej drogi. To opowieść o konsekwencji, cierpliwości i gotowości do zaczynania od nowa, nawet po bolesnych rozczarowaniach.

„Koniec jest moim początkiem” to lektura, która zostaje z czytelnikiem na długo. Nie daje prostych odpowiedzi ani gotowych recept, ale zmusza do zatrzymania się i spojrzenia na własne życie z szerszej perspektywy. To książka mądra, kojąca i inspirująca, przypominająca, że prawdziwa podróż nie zawsze prowadzi przez kolejne kraje – czasem biegnie w głąb siebie.

 

Recenzja napisana przez: Gosia Celińska

Moja ocena: 9/10

 

 

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Seria: NAOKOŁO ŚWIATA

Tytuł oryginału: Fine è il mio inizio

Data wydania: 2025-08-19

Liczba stron: 578

ISBN: 9788383356242


 

Andrzej Michał Derwisz - Śledztwo Oskara Roka

Andrzej Michał Derwisz - Śledztwo Oskara Roka

 


Z okładki bije po oczach wściekła marsjańska czerwień i od razu mam w głowie fragment "Marsjanina" w reżyserii Ridleya Scotta – filmu, który powstał na bazie powieści Andy’ego Weira o tym samym tytule. Stoimy za plecami dwóch tajemniczych postaci w skafandrach kosmicznych, a w tle jeden ze statków, zmierzający zapewne do czegoś podobnego do kosmicznej stacji, której przeogromny fragment widzimy. Wygląda to naprawdę imponująco. Czy zawartość trzeciej z kolei powieści Andrzeja Michała Derwisza obok "Pierdołolandii" i "Przybyszów" ekscytuje równie mocno? Tu już moje zdanie jest nieco inne.

Europejską Agencję Kontroli Układów zaczyna interesować fakt zniknięcia Walkirii – frachtowca, który dostarczał rzekomo broń na Marsa. Ponieważ wyciek podejrzanej sprawy do opinii publicznej może zachwiać dotychczasowym względnym ładem, a konfliktu międzyplanetarnego na wielką skalę, raczej nikt by nie chciał, Agencja wysyła tytułowego Oskara Roka, aby potajemnie, ale stosunkowo szybko i rozważnie rozwikłał tę tajemnicę. Już od pierwszych stron, mężczyzna przechodzi do działania.

Oskar, choć pasuje go od teraz nazywać Adamem po wizycie w jednej z Luniańskich Księżycowych knajp otrzymuje dziwne instrukcje od nieznajomej osoby. Zaraz po tym, jak wciska mu do ręki przedmiot wyglądający jak mini trójząb Neptuna – ginie. A przynajmniej takie wrażenie odnosi Adam. Nie są to bynajmniej pierwsze i nie ostatnie zwłoki, które widzi, ponieważ im dalej w głąb fabuły, tym trup będzie ścielił się gęściej, a mam wrażenie, że jakakolwiek wiedza o czymkolwiek związanym z Marsem może kosztować życie absolutnie każdego. Samo zniknięcie Walkirii, czyli jedyny cel Adama wydaje się wierzchołkiem lodowej góry problemów.

Powieść zaciekawia okładką, jak wspomniałem wyżej i utrzymuje to zaciekawienie w sumie do końca, ale z sinusoidalną intensywnością. Pierwszy wzrost zaciekawienia dostajemy, kiedy Oskar vel Adam zmierza do Europy, ale nie tej ziemskiej, a marsjańskiej. Od momentu jego przybycia odnoszę wrażenie, że to nie on próbuje rozwikłać zagadkę, ale to trybiki całego ogromnego wszechświata działają na tyle sukcesywnie, że wydawać się może, że Oskarowi vel Adamowi droga do rozwikłania tajemnicy może ścielić się sama. Trafienie na kompana, który ot tak zobowiązuje się mu pomagać w tajnej misji, o której nikt nie wie. Trafienie na gościa, który zna gościa, który zna gościa, który z całą pewnością coś wie na nurtujący głównego bohatera temat. Trafianie zawsze tam, gdzie trzeba w odpowiednim miejscu i czasie, żeby być z tą nitką bliżej kłębka, mimo iż Oskar vel Adam sam jakoś szczególnie nie musi wysilać szarych komórek i łączyć faktów.

Jeżeli czytając wyda Wam się, że Oskar vel Adam to taka pierdoła, której wszystko jest cudownie podawane na tacy to macie racje z tą pierdołą, ale ukierunkowanie go tu i tam jest już częścią nie cudownego zbiegu okoliczności, a bardziej chytrze obmyślanego (nie przez Oskara vel Adama) planu.

Czytelnik widzi tytuł, tj. „Śledztwo Oskara Roka” i potrafi czytać opis z tyłu okładki oraz treść książki, zatem wie, że wspomniany Oskar Rok – kontroler układów w Europejskiej Agencji wyruszył na tajną misję o wiadomym celu, jako Adam Swift – prezes fikcyjnego przedsiębiorstwa Swift&Swift. Wystarczyło zatem od momentu przybycia na Marsa zrobić z niego Adama i tak go przedstawiać czytelnikowi lub zostawić Oskara, wykorzystując jego tożsamość incognito jedynie w dialogach. Zupełnie nie rozumiem zabiegu ciągłego, mozolnego przypominania, że Oskar i Adam to jedna i ta sama osoba, nazywając go nieskończoną ilość razy Oskarem vel Adamem. Tak jakby autor nie ufał swoim czytelnikom, czy ci jeszcze pamiętają kim był jeden, a kim drugi.

Co by jednak nie mówić, trzeba oddać, że takich i tylu zwrotów akcji, co w tej książce, nie czytałem już bardzo długo o ile w ogóle. Czytając, należy bardzo wnikliwie śledzić każdy ruch, ponieważ pod koniec książki to właśnie on może mieć znaczenie. Dzięki temu nawet jeżeli już będziecie znudzeni przewidywalnością fabuły, nie ma opcji, żeby taki stan utrzymał się do końca. Ostatnie kilkadziesiąt stron robi w głowie taką zawieruchę, że wynagradza niedoskonałości warsztatowe.

Podsumowując, powieść z całkiem ciekawym pomysłem fabularnym oraz kreacją bliskiego wszechświata. Ma swoje mankamenty, jednak z całą pewnością złą jej nazwać nie można.

 AUTOR: Andrzej Michał Derwisz

TYTUŁ: Śledztwo Oskara Roka

GATUNEK: Fantastyka, science-fiction

DATA WYDANIA: 16.06.2025r

LICZBA STRON: 402

WYDAWNICTWO: Novae Res

ISBN: 9788383738680

OCENA: 🌟🌟🌟🌟🌟🌟 (6/10)

PoważnieNiepoważny